Prezydent Słupska szuka pieniędzy na ratowanie budżetu miasta. Napisał już w tej sprawie do premier Ewy Kopacz i choć nie dostał jeszcze żadnej odpowiedzi już proponuje spotkanie i wylicza kolejne problemy miasta, na które potrzeba pieniędzy. Na razie Słupsk musi znaleźć 24 mln żeby zapłacić byłemu wykonawcy miejscowego aquaparku. Ma na to jeszcze 23 dni.
- Nie ma niestety jeszcze odpowiedzi, ale staramy się zorganizować spotkanie w kancelarii pani premier Ewy Kopacz, bo dziś Słupsk potrzebuje ogromnego wsparcia ze strony rządzących – apeluje Robert Biedroń.
Prezydent Słupska zapewnia, ze tematów do rozmów jest wiele, poza długiem wobec wykonawcy Aquaparku, do omówienia jest tez kwestia budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej, budowy dróg i wiele innych. - Słupsk ma konkretne oczekiwania wobec pani premier – zapewnia.
Wyjaśnia też, że problemy miasta wynikają z rządów poprzednich władz i właśnie dlatego rządzący powinni wspierać borykające się z takimi problemami miasta. - W tarapaty finansowe wpada teraz wiele miast, ze względu na działalność poprzedników, przejmujemy te spadki, które np. w przypadku Słupsku są ogromnym obciążeniem – ocenia.
Biedroń listy pisze
Prezydent Słupska informuje też, że miasto jest w stanie "wyłożyć" 16 mln 985 tys. złotych, więc tym samym brakuje kolejnych 7 mln 495 tys. zł. Prezydent sugeruje, że tę brakującą kwotę rząd mógłby wpłacić jako dotację budżetu państwa do jednej z miejskich inwestycji infrastrukturalnych.
Wojewoda chce pomóc
Jak wyjaśnił w rozmowie z TVN24.pl rzecznik wojewody nie chodzi o to, by całą brakującą kwotę przekazać miastu z budżetu wojewody, bo takich pieniędzy nie ma. Biedroń ma się zastanowić nad zakresem pomocy i wsparcia i omówić to z wojewoda podczas spotkania.
- Ustalono, że to prezydent Słupska odezwie się do wojewody w tej kwestii. Pan wojewoda czeka na więc na sygnał i jest gotowy, aby kontynuować rozmowę na ten temat – dodaje Roman Nowak, rzecznik wojewody.
23 dni na znalezienie 24 mln
Teraz władze Słupska mają zaledwie 23 dni, by rozwiązać problem kary, jaką sąd arbitrażowy nałożył na miasto w sporze z firmą Termochem, wykonawcą słupskiego aquaparku. W ubiegłym tygodniu sąd orzekł, że miasto musi oddać firmie z Puław 24 mln złotych za wykonane prace.
Dla Słupska to problem, bo miejska kasa świeci pustkami, co więcej urzędnicy muszą pamiętać o ogromnym zadłużeniu w kwocie około 260 mln złotych. Pogłębienie tej dziury budżetowej i przekroczenie dopuszczalnej prawnie kwoty zadłużenia, zapaścią finansową miasta i w konsekwencji może wiązać się z koniecznością wprowadzenia komisarza w miejsce prezydenta i rady miasta, o czym ostatecznie zdecyduje premier.
Morze problemów
Całe zamieszanie spowodowane jest przez spór w sprawie budowy aquaparku w Słupsku. Zaczęto go budować w maju 2011 r. Obiekt miał kosztować 57,7 mln zł i powstać do czerwca 2012 r. Na realizację inwestycji Słupsk otrzymał 19,2 mln zł unijnej dotacji z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Pomorskiego.
Wykonawcą budowy od początku była firma Termochem, która wraz z dwoma innymi przedsiębiorstwami tworzyła konsorcjum. Wkrótce na placu budowy została tylko firma z Puław, którą ostatecznie również zwolniono ze względu na opóźnienia.
Miasto naliczyło firmie karę umowną i próbowało uzyskać 24,6 mln zł przed sądem arbitrażowym, firma odpowiedziała kontrpozwem i wygrała. Miasto do 11 lipca musi znaleźć 24 mln złotych, bo od wyroku sądu arbitrażowego nie przysługuje odwołanie. Spór z Termochemem to nie jedyne kłopoty związane z budową aquaparku. CZYTAJ WIĘCEJ.
Aquapark w Słupsku do tej pory nie został ukończony.
Zobacz też materiał Faktów TVN:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/i / Źródło: TVN24 Pomorze