Prokurator Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie przekazał, że proceder polegał na tym, że w różnych mediach społecznościowych, na przestrzeni lat 2023-2024, pojawiły się informacje, że polscy obywatele mogą wykupić akcje gazociągu Baltic Pipe.
- Pod pozorem zakupu akcji, skłoniono wiele osób do inwestycji. Poszkodowani zostali przekonani do tego, aby przesłać pieniądze, które były potem transferowane przez różnego rodzaju rachunki bankowe. Ostatecznie były one wyprowadzane z kraju do obcych państw - wyjaśnił prokurator. - Stamtąd podejmowano pieniądze i jak ustalono w toku śledztwa, inwestowano w zakup kryptowalut - dodał.
ZOBACZ TEŻ: Apele nie pomagają. Kolejni seniorzy stracili oszczędności życia
Około 500 poszkodowanych
Koszalińska prokuratura połączyła 350 postępowań z całego kraju, w których pojawili się pokrzywdzeni i złożyli zawiadomienia o przestępstwie. W tej chwili jest to około 500 osób. Zazwyczaj kwota zainwestowanych pieniędzy wynosiła kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Zdaniem prokuratora śledztwo jest dalekie od jego zakończenia, skala oszustwa jest przeogromna, a suma strat idą w milionach złotych. - Sprawa jest trudna. Prokuratura musi uzyskiwać informacje z wielu rachunków bankowych, a same ogłoszenia były zamieszczane na portalach, które nie zostały założone w Polsce - dodał prokurator.
CZYTAJ TAKŻE: Uwaga na "wangiri". Wystarczy kilka sekund, by stracić pieniądze
Sześć osób usłyszało już zarzuty, ale dotyczą one udostępniania kont, aby przechodziły przez nie przelewy z pieniędzmi. - Nie są to osoby bezpośrednio odpowiedzialne za te oszustwa. Wciąż musimy ustalić kto je zainicjował, był szefem i pomysłodawcą - zaznaczył Gąsiorowski.
Za oszustwo grozi kara do ośmiu lat więzienia, jednak ze względu na straty mienia o znacznej wartości, kara pozbawienia wolności wzrasta do 10 lat.
Autorka/Autor: MR/PKoz
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24