"Pokrzywdzonych jest kilkaset osób". Śledztwo w sprawie oszustwa "na Baltic Pipe"

Prokuratura Okręgowa Koszalin
"W różnych mediach społecznościowych pojawiły się informacje, że polscy obywatele mogą wykupić akcje w Baltic Pipe"
Źródło: TVN24

Prokuratura Okręgowa w Koszalinie prowadzi śledztwo w sprawie oszustwa "na Baltic Pipe". Na terenie całego kraju od 2023 roku do 26 stycznia 2024 roku kilkaset osób padło ofiarami przestępstwa. Straty oszacowano na kilka milionów złotych.

Prokurator Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie przekazał, że proceder polegał na tym, że w różnych mediach społecznościowych, na przestrzeni lat 2023-2024, pojawiły się informacje, że polscy obywatele mogą wykupić akcje gazociągu Baltic Pipe.

- Pod pozorem zakupu akcji, skłoniono wiele osób do inwestycji. Poszkodowani zostali przekonani do tego, aby przesłać pieniądze, które były potem transferowane przez różnego rodzaju rachunki bankowe. Ostatecznie były one wyprowadzane z kraju do obcych państw - wyjaśnił prokurator. - Stamtąd podejmowano pieniądze i jak ustalono w toku śledztwa, inwestowano w zakup kryptowalut - dodał.

ZOBACZ TEŻ: Apele nie pomagają. Kolejni seniorzy stracili oszczędności życia

Około 500 poszkodowanych

Koszalińska prokuratura połączyła 350 postępowań z całego kraju, w których pojawili się pokrzywdzeni i złożyli zawiadomienia o przestępstwie. W tej chwili jest to około 500 osób. Zazwyczaj kwota zainwestowanych pieniędzy wynosiła kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Zdaniem prokuratora śledztwo jest dalekie od jego zakończenia, skala oszustwa jest przeogromna, a suma strat idą w milionach złotych. - Sprawa jest trudna. Prokuratura musi uzyskiwać informacje z wielu rachunków bankowych, a same ogłoszenia były zamieszczane na portalach, które nie zostały założone w Polsce - dodał prokurator.

CZYTAJ TAKŻE: Uwaga na "wangiri". Wystarczy kilka sekund, by stracić pieniądze

Sześć osób usłyszało już zarzuty, ale dotyczą one udostępniania kont, aby przechodziły przez nie przelewy z pieniędzmi. - Nie są to osoby bezpośrednio odpowiedzialne za te oszustwa. Wciąż musimy ustalić kto je zainicjował, był szefem i pomysłodawcą - zaznaczył Gąsiorowski.

Za oszustwo grozi kara do ośmiu lat więzienia, jednak ze względu na straty mienia o znacznej wartości, kara pozbawienia wolności wzrasta do 10 lat.

Oglądaj TVN24 na żywo
Dowiedz się więcej:

Oglądaj TVN24 na żywo

Czytaj także: