Do koszalińskiego policjanta podbiegł mężczyzna i poprosił o policyjną eskortę do szpitala. - Mam w taksówce kobietę z silnymi bólami porodowymi i krwawieniem - powiedział. Liczyła się każda minuta.
Do zdarzenia doszło 5 czerwca w Koszalinie na jednym z głównych skrzyżowań miasta. Do sierżanta sztabowego Tomasza Brulińskiego, który stał na czerwonym świetle, podbiegł mężczyzna i powiedział, że wiezie do szpitala kobietę w 41. tygodniu ciąży, która ma silne bóle porodowe i krwawi. - Mając na uwadze realne zagrożenia dla życia i zdrowia kobiety oraz jej nienarodzonego dziecka podjąłem decyzję o eskortowaniu taksówki do szpitala - mówi Bruliński.
O rozpoczęciu eskorty powiadomił oficera dyżurnego policji.
"Liczyła się każda minuta"
Dariusz Imielski, taksówkarz, który poprosił o policyjną eksortę wyjaśnia, że wiózł swoją synową.
- Jestem spoza Koszalina i do samego miasta udało mi się dojechać bez żadnej asysty. W mieście natknąłem się na patrol policji, wyskoczyłem z samochodu i poprosiłem o asystę. Bez wahania udzielił mi takiego wsparcia i doprowadził pod sam szpital - opowiada. Cały przejazd trwał może pięć minut.
Przyznaje, że była to nerwowa sytuacja i liczyła się każda minuta. Wszystko skończyło się dobrze. Kobieta bezpiecznie dotarła do szpitala, gdzie otrzymała specjalistyczną pomoc zespołu medycznego.
- Chciałbym podziękować koszalińskim policjantom za szybką i profesjonalną pomoc. Możemy na nich liczyć - dodaj taksówkarz.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Koszalin