"Żyjemy w ciągłym strachu, że przyniesiemy wirusa do naszych domów. Nie ma nawet czasu na płacz. Jest nas za mało" – przyznają włoskie pielęgniarki i pielęgniarze na nagraniu opublikowanym przez Krajową Federację Izb Pielęgniarskich (FNOPI). I apelują do Włochów, by pozostali w domach. "Nie ma już czasu" – podkreślają.
We Włoszech do wtorku potwierdzono prawie 28 tysięcy przypadków zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Ponad 2 tysiące osób zmarło.
Najbardziej dotknięte koronawirusem są północne Włochy, a w szczególności Lombardia, gdzie brakuje szpitalnych łóżek i personelu medycznego.
"Nie ma nawet czasu na płacz"
Krajowa Federacja Izb Pielęgniarskich (FNOPI) opublikowała 15 marca krótki film, w którym opisano trudne warunki, w jakich pracują pielęgniarki i pielęgniarze.
"Nie ma już czasu. Nie mamy już łóżek do hospitalizowania pacjentów. Jesteśmy zmuszeni do wielokrotnego używania wyposażenia ochrony osobistej, bo go brakuje, a w wielu sytuacjach te dostępne środki są nieodpowiednie" - słyszymy na nagraniu.
"Jesteśmy w ciągłym zagrożeniu. Wiemy, że każdego dnia ryzykujemy zakażenie. Żyjemy w ciągłym strachu, że przyniesiemy wirusa do naszych domów" – podkreślają pielęgniarki i pielęgniarze.
"Nie ma nawet czasu na płacz, z wyjątkiem chwil po długich, wyczerpujących dyżurach. Widzimy śmierć, która nie ma nic wspólnego z godną śmiercią"- mówią.
Przyznają, że są "wyczerpani". Jest ich zbyt mało.
"Chodzimy do domów ludzi jak żołnierze na froncie, bez ochrony, na terytorium, które nie jest w stanie zagwarantować odpowiedniej opieki" – podkreślają.
"Jesteśmy sami. Jeśli nie zatrzymamy tej lawiny, zapłacimy najwyższą cenę: upadek całego systemu i tego, co nadaje sens życiu" – słyszymy.
"Potrzebujemy szpitali, personelu. Natychmiast"
Krajowa Federacja Izb Pielęgniarskich wyjaśnia, że potrzebnych jest więcej szpitali i wykwalifikowanego personelu, żeby stawić czoła tej nadzwyczajnej sytuacji.
"Potrzebujemy szpitali, personelu. Natychmiast. Teraz. Nie jutro" – apeluje.
Na końcu nagrania jest także apel do Włochów: "Zamknijcie się w domach. Każde wyjście otwiera drzwi wirusowi. Nie możemy już na to pozwolić. Nie ma już czasu".
"Jestem zmęczona fizycznie, ale nie przeszkadza nam to w wykonywaniu zawodu"
Kilka dni temu o warunkach, w jakich zmuszony jest pracować personel medyczny w związku z coraz większą liczbą przypadków zakażenia koronawirusem opowiedziała początkująca pielęgniarka ze szpitala w Grossetto (południowy zachód Toskanii) Alessia Bonari.
Na zamieszczonym na Instagramie zdjęciu pokazała się zmęczona, w szpitalnym kitlu.
Jak pisała, boi się, że "maseczka nie będzie szczelnie przylegać do twarzy", "środki ochrony osobistej ją uciskają, fartuch sprawia, że się poci, a jak już go ubierze, przez sześć godzin nie może pić i iść do łazienki".
- Jestem zmęczona psychicznie, tak samo jak wszyscy moi koledzy, którzy od tygodni znajdują się w podobnej sytuacji, ale nie przeszkodzi nam to w wykonywaniu naszego zawodu, co nieprzerwanie robimy – podkreślała.
Ograniczenia dla Włochów
Na mocy dekretu premiera Giuseppe Contego obowiązującego od 10 marca w całych Włoszech możliwość wyjścia z domu ograniczono do potrzeb wynikających z pracy, zdrowia i innych pilnych czynności, takich jak zrobienie zakupów. W razie policyjnej kontroli trzeba złożyć oświadczenie z wymienionym powodem wyjścia z domu i opisem pokonywanej trasy
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: FNOPI Federazione Infermieri