Na początku października minister sprawiedliwości Waldemar Żurek przedstawił założenia projektu tak zwanej ustawy praworządnościowej. Ma ona na celu naprawienie sytuacji w sądownictwie. W 2017 roku Sejm głosami posłów PiS zmienił ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa wbrew zapisom konstytucji w taki sposób, że 15 członków Rady wybieranych spośród sędziów wskazują posłowie, a nie środowiska sędziowskie. To spowodowało, że status sędziów powołanych na wniosek nowej KRS jest kwestionowany.
W piątek rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek opublikował opinię, w której negatywnie ocenił większość założeń projektu ustawy praworządnościowej Żurka.
Wiącek: drogowskazem powinna być opinia Komisji Weneckiej
W "Faktach po Faktach" Wiącek ocenił, że dobrze, iż toczą się prace nad prawem, które ma na celu uporządkowanie tej sytuacji.
- Natomiast ten projekt opiera się na założeniu, iż z wyroków trybunałów europejskich płynie wniosek, że osoby powołane na stanowiska sędziowskie od 2018 roku nie są sędziami w świetle prawa. Taki wniosek jest nieuprawniony - powiedział.
Zaznaczył, że "w tej chwili mamy już kilkanaście wyroków trybunałów europejskich, które podważają mandat sędziów powołanych od 2018 roku, ale to nie jest tak, że te wyroki unieważniły powołania sędziowskie".
- Mamy opinię Komisji Weneckiej z października 2024 roku, która w bardzo wyważony i właściwy od strony prawnej sposób, przy użyciu argumentów wyłącznie prawnych, a nie politycznych ani publicystycznych, wyjaśnia, jakie skutki wywołały te orzeczenia. I to nie jest tak, że te osoby nie są w ogóle sędziami w świetle prawa. Te osoby sędziami są, natomiast ich mandat jest wadliwy - mówił.
Podkreślił, że "rolą państwa, władzy publicznej, parlamentu jest stworzenie procedury pozwalającej na uzdrowienie mandatu sędziowskiego w sposób zgodny z konstytucją".
Wiącek wskazał, że konstytucja mówi, iż "sędziego można złożyć z urzędu albo przenieść na niższe stanowisko tylko w drodze orzeczenia sądu na podstawie ustawy, a więc w drodze indywidualnego postępowania". Dodał, że wskazał ten standard w swojej opinii na temat projektu.
Zapytany, czy ustawa praworządnościowa w wersji ministra Żurka powinna iść do kosza, odparł: - Wskazałem, że jej fundamentalne założenia wymagają ponownego przemyślenia i wymagają wyważenia z tym, co rzeczywiście wynika z wyroków trybunałów europejskich i standardami konstytucyjnymi.
- Takim drogowskazem może być i powinna być opinia Komisji Weneckiej z października 2024 roku - ocenił.
"To nie politycy powinni składać sędziów z urzędu, tylko sądy"
Wiącek powiedział, że "funkcjonowało kilka koncepcji". Dodał, że jedną z nich stworzyła na przykład Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Wyjaśnił, że w skrócie polega to na tym, iż każdej z nominacji sędziowskich od 2018 roku należy się przyjrzeć, ponieważ nie każda z tych nominacji spowodowała, że mamy do czynienia z sędzią nieposiadającym przymiotu niezawisłości czy niezależności.
- Z wyroków europejskich trybunałów nie wynika, że sam fakt powołania przez nową Krajową Radę Sądownictwa prowadzi do tego, że nie mamy do czynienia z sędzią niezależnym. Tak nie jest. A więc należy zweryfikować te nominacje i rzeczywiście pozbawić urzędu czy przenieść na niższe stanowisko osoby, których powołanie nie było wystarczająco wolne od czynników politycznych i pozamerytorycznych okoliczności - mówił.
Dodał, że "polska konstytucja nakazuje, aby nastąpiło to w drodze orzeczenia sądu, bo to władza sądownicza ma prawo do tego, żeby pozbawiać sędziów urzędu czy przenosić na niższe stanowiska, a nie politycy w drodze ustawy".
- To nie politycy powinni składać sędziów z urzędu, tylko sądy - podkreślił Wiącek.
Ocenił, że "stworzenie precedensu teraz, za kilka lat może doprowadzić do dużo trudniejszej sytuacji paraliżującej podstawy państwa demokratycznego".
Autorka/Autor: js/kg
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24