Wiceprezes Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego twierdzi, że został otruty rtęcią. Ahmed Bilałow odpowiedzialny za przygotowanie swego kraju do Igrzysk Olimpijskich w Soczi w lutym 2014 r. od miesiąca ukrywa się w Niemczech, dokąd zbiegł po tym, jak został oskarżony o malwersacje finansowe, publicznie zrugany przez prezydenta Władimira Putina i w konsekwencji - zwolniony ze stanowiska.
Soczi - wielki kompleks wypoczynkowy położony na Kaukazie, niedaleko granicy z Dagestanem - będzie areną zmagań zawodników w sportach zimowych już za 10 miesięcy. Z końcem ub. roku zaczęły wychodzić na jaw malwersacje finansowe urzędników pracujących w Rosyjskim Komitecie Olimpijskim, pojawiły się też informacje o ogromnych łapówkach wręczanych im przez biznesmenów, w zamian za przyznawanie umów na wykonanie obiektów sportowych i infrastruktury wokół nich.
Rtęć za opóźnienia i malwersacje?
8 lutego wizytujący kompleks Soczi prezydent Putin przed kamerami rządowej telewizji publicznie zrugał i uznał za winnego rosnących kosztów inwestycji i opóźnień w oddawaniu kolejnych etapów budowy wiceprezesa komitetu olimpijskiego - Ahmeda Bilałowa.
Dwa dni później prokuratura weszła do jego biura i rozpoczęła przesłuchania. Śledztwo posuwało się w niewiarygodnym tempie, bo już po kilkunastu dniach zebrano dowody, które czyniły z Bilałowa głównego podejrzanego w sprawie problemów w wiosce olimpijskiej. Urzędnik postanowił więc się spakować i wraz z bratem uciekł z kraju na początku marca.
Odezwał się w sobotni wieczór, ponad miesiąc po swoim wylocie z Rosji. Twierdzi, że w jego krwi w czasie badań w szpitalu, którym się poddał, została wykryta rtęć i że został otruty. Bilałow mówi, że dostał też informacje o tym, że w jego biurze w Rosji znaleziono "ślady obecności metali ciężkich".
Przepuścił miliony, jest "kozłem ofiarnym"?
Prokuratura zarzuca mu defraudację prawie trzech milionów dolarów. Bilałow miał m.in. całymi miesiącami pozwalać sobie na fundowane z publicznych pieniędzy czarterowe loty do europejskich stolic i wynajęcie prywatnego śmigłowca, którym latał z Kaukazu na Bliski Wschód, m.in. do Emiratów Arabskich.
Uciekinier odpowiadał też bezpośrednio za budowę skoczni narciarskich i kompleksu dla zawodników reprezentujących tę dyscyplinę. W Soczi opóźnienia w budowie tych obiektów są jednymi z największych.
Bilałow twierdzi jednak, że stał się "kozłem ofiarnym", na którym skupiły się wszystkie grzechy urzędników w Moskwie i niesłusznie traktuje się go jako przestępcę.
Autor: adso/tr/k / Źródło: Ria Novosti