Gwiazda Trumpa w Hollywood zniszczona kilofem. Wandalizmu nikt nie popiera, ale złośliwi mówią, że to skutek polityki amerykańskiego prezydenta. Ostatnie wydarzenia prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi nie sprzyjają. Materiał magazynu "Polska i świat".
W środę gwiazda Donalda Trumpa w Alei Gwiazd w Los Angeles została zniszczona przez wandala kilofem. W czwartek zdjęcia z rozbitą gwiazdą robili sobie przechodnie.
- To się musiało tak skończyć. Nie popieram przemocy, ale rozumiem złość - powiedziała jedna z Amerykanek.
Złość - jak twierdzą Amerykanie - to efekt polityki prowadzonej przez prezydenta Donalda Trumpa.
Kłopoty prezydenta
Na Trumpa spadła fala krytyki po tym, jak na szczycie w Helsinkach z prezydentem Rosji Władimirem Putinem stwierdził, że wierzy mu, iż Moskwa nie ingerowała w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku. Potem emocje wzbudziła informacja, że Putin będzie gościem Białego Domu jesienią. W środę z kolei poinformowano, że do wizyty rosyjskiego przywódcy dojdzie najwcześniej w przyszłym roku.
- Nie wydaje mi się to właściwe, żeby zapraszać Putina do Białego Domu, zanim ten nie zrozumie, że rosyjski atak na demokratyczne wybory w Stanach Zjednoczonych jest nie do zaakceptowania - oświadczył Chris Coons, senator Partii Demokratycznej z Delaware.
Eksperci sądzą, że Trump - by odwrócić uwagę od sprawy stosunków z Rosją - zaczął ostro krytykować Iran. Może to być - jak oceniają - wstęp do negocjacji. Podobną strategię prezydent USA zastosował przecież wobec Korei Północnej.
W środę jednak sekretarz stanu w czasie przesłuchania na senackiej komisji przyznał, że Pjonagjang nadal produkuje materiały rozszczepialne do bomb nuklearnych, pomimo swojej obietnicy denuklearyzacji. - Tak, zgadza się (...). Tak, nadal produkują materiały rozszczepialne - oświadczył.
Dla Trumpa to kolejna porażka, dla jego przeciwników dowód na to, że gwiazda prezydenta blednie.
Autor: pk//now / Źródło: tvn24