Trzy osoby, w tym policjant, zginęły od poniedziałku w Zimbabwe podczas protestów przeciwko gwałtownej podwyżce cen paliw i produktów ropopochodnych - poinformowała rzeczniczka policji Charity Charamba.
Policja podała, że jej funkcjonariusz został ukamienowany przez protestujących w Bulawayo, drugim co do wielkości mieście Zimbabwe. Dwóch protestujących zginęło natomiast podczas zamieszek w Czitungwizie, mieście leżącym na południe od Harare oraz w Kadomie, położonej 141 km na zachód od stolicy.
Pojawiają się także informacje o wielu rannych.
Protesty w Zimbabwe rozpoczęły się w poniedziałek w Harare, a następnie rozprzestrzeniły się na inne rejony kraju. Według niektórych organizacji pozarządowych w kilku miejscach policja użyła ostrej amunicji. We wtorek w Bulawayo siły porządkowe użyły gazu łzawiącego.
W Harare główne ulice i place zostały obstawione przez wojsko, przez co we wtorek w stolicy przeciwnicy podwyżek cen nie mogli zorganizować manifestacji.
Kraj w kryzysie
Problemy ekonomiczne Zimbabwe trwają od dwudziestu lat. W ostatnich miesiącach sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu. Brakuje paliwa, przed stacjami benzynowymi ustawiają się kilometrowe kolejki.
W sobotę prezydent Emmerson Mnangagwa ogłosił 2,5-krotną podwyżkę cen benzyny i paliw. Podwyżka ta miała w zamierzeniu doprowadzić do zmniejszenia konsumpcji i wyeliminowania nielegalnego handlu paliwem, który kwitnie w związku z dewaluacją lokalnej quasi-waluty, tzw. bonów.
Dekret prezydencki nie tylko jednak nie powstrzymał tych negatywnych zjawisk, ale okazał się w istocie iskrą w składzie prochu - pisze w komentarzu AFP. Konfederacja związków zawodowych Zimbabwe (ZTCU) zakwalifikowała decyzję władz jako "czyste szaleństwo" i wezwała do rozpoczęcia trzydniowego strajku generalnego.
Walka o władze
Mnangagwa sięgnął po władzę w listopadzie 2017 roku, gdy doprowadził do obalenia dotychczasowego prezydenta Roberta Mugabego. Wcześniej, od 2014 roku, pełnił funkcję wiceprezydenta.
Zimbabwe było sceną równie gwałtownych protestów społecznych w lipcu 2018 roku, dzień po wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Zginęło wówczas sześć osób, a dziesiątki odniosło rany - przypomina AFP.
Głosowanie wygrał urzędujący szef państwa Emmerson Mnangagwa z rządzącej partii Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe - Front Patriotyczny (ZANU-PF), który otrzymał wówczas 50,8 proc. głosów (2,46 mln głosów), podczas gdy jego rywal z MDC Nelson Chamisa - 44,3 proc. (2,15 mln głosów).
Wybory te miały pomóc Mnangagwie w zalegalizowaniu władzy zdobytej w niekonstytucyjny sposób. Opozycja uważa jednak, że wybory nie były uczciwe.
Autor: ft//rzw / Źródło: PAP, Reuters