- On zarządzał, my byliśmy mu posłuszni jak psy - opisuje we włoskich mediach przywódcę grupy 17-letni Marokańczyk, który uczestniczył w zbiorowej napaści na Polaków w Rimini. W prokuraturze zeznał, że tego wieczoru pili, palili, a on sam nie był świadomy swoich czynów. Trzech nastolatków utrzymuje, że pomysł na gwałt miał zrodzić się w głowie 20-letniego Kongijczyka.
Zeznania 17-latka przytacza lokalny dziennik "Il Resto del Carlino": - Przesadziłem z używkami, nie miałem pojęcia co się dzieje - mówił w prokuraturze 17-letni Marokańczyk.
Wieczór, który zakończył się horrorem dla pary Polaków wypoczywających we włoskim Rimini, dla czwórki napastników zaczął się wędrówką po klubach i dużą dawką alkoholu.
Skręty, wódka, dyskoteki
Nieformalnym przywódcą czteroosobowej bandy miał ogłosić się najstarszy chłopak, 20-letni Kongijczyk. - On zarządzał, my byliśmy mu posłuszni jak psy - relacjonuje zeznania jednego z dwóch nieletnich braci dziennik.
17-latek opowiada, że na plażę przyjechali wszyscy razem, pociągiem. Wysiedli na stacji Riccione (około 5 km od centrum Rimini). Tam rozpoczęli włóczęgę po barach i lokalach z głośną muzyką, które ciągną się wzdłuż plaży.
Twierdzi, że wszyscy byli pod wpływem, bo pili piwa, wódkę, palili skręty. Pomysł gwałtu na Polce miał zrodzić się w głowie Kongijczyka. - Kopnął mężczyznę (Polaka - red.) i kazał nam go trzymać, sam pobiegł za dziewczyną. Ja przycisnąłem mu twarz do piasku - kontynuuje Marokańczyk.
Od tego momentu wersja zdarzeń mija się z tą przedstawioną przez pokrzywdzoną parę: 17-latek twierdzi, że ani on, ani jego 15-letni brat nie uczestniczyli w gwałcie, zrzucając tym samym winę na 20-latka.
Po napaści mieli skierować się w głąb lądu, w kierunku drogi krajowej, gdzie mieli zaatakować i zgwałcić też obywatela Peru. Po wszystkim wrócili pociągiem do regionu Marche (graniczącego z regionem Emilia-Romania, gdzie leży Rimini).
O 15-letnim bracie Marokańczyka "Il Resto del Carlino" wspomina tylko, że w zeznaniach był "mniej wylewny". Jako winnego gwałtu na Polce również miał wskazać Kongijczyka, podobnie jak trzeci z chłopaków, 16-letni Nigeryjczyk.
Cała trójka przebywa obecnie w zakładzie poprawczym w Bolonii.
Zatrzymały go kobiety
Najdłużej nieuchwytny pozostawał przywódca bandy, ale już o drugiej w nocy z soboty na niedzielę śledczym udało się ustalić, gdzie przebywa. - Miał nóż, poruszał się po centrum Pesaro na rowerze - podaje agencja prasowa ANSA. Stamtąd udało mu się uciec, ale został namierzony dzięki sygnałowi nadawanemu przez cały czas przez jego telefon komórkowy.
Został zatrzymany w Rimini, w jednym z wagonów pociągu, który kierował się właśnie do Mediolanu. Naczelnik policji w Rimini podkreśla bardzo symboliczny wymiar momentu zatrzymania. - Uchwycenie dało podwójną satysfakcję, bo kajdanki na ręce czwartego sprawcy nałożyły dwie kobiety - informuje Maurizio Improta.
Jego sprawą zajmuje się już prokuratura w Rimini.
15 i 17-letni Marokańczycy, po namowach ojca w sobotę sami zgłosili się na policję. 16-letniego Nigeryjczyka zatrzymali funkcjonariusze z Rimini.
Tydzień poszukiwań
Włoscy politycy składają gratulacje policji i prokuraturze z Rimini, podkreślając, że zatrzymanie wszystkich czterech sprawców napaści na Polaków i transseksualistę z Peru w tydzień od tego ataku jest wielkim sukcesem sił porządkowych i wymiaru sprawiedliwości. - Dziękuję śledczym i policji - powiedział były premier Matteo Renzi.
Brutalny atak miał miejsce w nocy z 25 na 26 sierpnia, na plaży w Rimini. Jak zeznaje para Polaków, czterech napastników zbiorowo zgwałciło kobietę, a mężczyznę kilka razy uderzyli w głowę, wskutek czego stracił przytomność.
Autor: ww//ec / Źródło: TVN 24, ANSA, Il Resto Del Carlino