"Zapał Obamy osłabił jedność przeciwko Kaddafiemu"

 
"Zapał administracji Obamy, by przekazać dowództwo NATO osłabił jedność wspólnego frontu przeciwko reżimowi" - czytamy w gazeciePAP/EPA

- Zapał administracji Baracka Obamy, aby przekazać dowództwo nad operacją NATO i wycofać amerykańskie samoloty bojowe, osłabił jedność wspólnego frontu przeciwko Kaddafiemu - twierdzi przedstawiciel jednego z krajów europejskich, którego wypowiedź przytacza "Washington Post". W gazecie czytamy także, że wysyłanie przez Francję i Włochy doradców wojskowych do libijskich sił powstańczych oznacza, że operacja wkroczyła w nową fazę. - Nie należy jednak oczekiwać, że zmieni to trajektorię konfliktu - pisze amerykański dziennik.

Gazeta przypomina w artykule zamieszczonym na stronie internetowej, że Francja i Włochy dołączyły do Wielkiej Brytanii, zapowiadając wysłanie do Libii doradców wojskowych, wspierających niedoświadczoną i zdezorganizowaną powstańczą armię, która "mimo nalotów NATO nie jest w stanie wyrwać znacznej części kraju z morderczego uścisku libijskiego przywódcy Muammara Kaddafiego".

Rozciąga definicję "ochrony ludności cywilnej"

- Dostarczenie takiej pomocy rozciąga nieco definicję "ochrony ludności cywilnej", do czego zobowiązywała koalicję rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ - uważają komentatorzy waszyngtońskiego dziennika. - Przyjazd europejskich doradców wojskowych i dostawy amerykańskiego sprzętu raczej nie zmienią natychmiast trajektorii konfliktu, choć zarówno NATO, jak i arabscy partnerzy sojuszu mają nadzieję, iż w końcu przyniesie skutki prowadzona przeciwko Kaddafiemu ekonomiczna i dyplomatyczna wojna na wyczerpanie - pisze gazeta.

"Osłabiona jedność wspólnego frontu'

Koalicja w Libii musi zmierzyć się z "samymi niedoskonałymi opcjami", a miarą sukcesu jest nie to, jaka jest sytuacja, ale "jaka byłaby, gdybyśmy nie robili niczego" - twierdzi cytowany przez "Washington Post" wysoki urzędnik amerykańskiej administracji.

Dziennik przywołuje także anonimową opinię przedstawiciela jednego z krajów europejskich, który podkreśla, że zapał administracji Baracka Obamy, aby przekazać dowództwo nad operacją NATO i wycofać amerykańskie samoloty bojowe "osłabił jedność wspólnego frontu przeciwko Kaddafiemu".

"Dziwaczne jest sugerować..."

Takiemu postawieniu sprawy zdecydowanie sprzeciwił się amerykański wiceprezydent Joe Biden, zdaniem którego NATO jest doskonale przygotowane, by we własnym zakresie podołać operacji.

- Dziwaczne jest sugerować, że NATO i reszta świata nie ma możliwości, żeby poradzić sobie w Libii - oświadczył Biden w cytowanym wywiadzie dla "Financial Times". - Czasami niektórym krajom brakuje woli, ale nie chodzi tutaj o możliwości - dodał.

Różny stopień zaangażowania

"Washington Post" przypomina, że choć NATO dowodzi operacją w Libii, to kraje członkowskie zdecydowały się na różny stopień zaangażowania. Tylko sześć natowskich państw - Francja, Wielka Brytania, Kanada, Belgia, Dania i Norwegia - uczestniczy w atakach powietrznych przeciwko siłom reżimowym. Z kolei kraje wysyłające instruktorów robią to indywidualnie, we współpracy z NATO, ale niezależnie od struktury dowódczej sojuszu.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA