Do co najmniej 115 wzrosła liczba śmiertelnych ofiar serii zamachów, do jakich doszło w czwartek w Pakistanie. Tylko w Kwecie, stolicy niestabilnej prowincji Beludżystan na południowym zachodzie, w trzech eksplozjach zginęło ponad 90 ludzi.
Według policji w Kwecie co najmniej 81 ludzi zginęło w wyniku podwójnej eksplozji w sali bilardowej wieczorem czasu miejscowego. Wcześniej informowano o 57 zabitych. Rannych jest ponad 120. Dwa ładunki eksplodowały w odstępie około 10 minut. Pierwszą eksplozję spowodował najprawdopodobniej zamachowiec samobójca, drugą - samochód pułapka. Drugi z wybuchów spowodował zawalenie się budynku. Sala bilardowa znajdowała się w dzielnicy zamieszkanej w większości przez szyitów.
Zamach na placu handlowym Wcześniej w zamachu, do którego doszło na zatłoczonym placu handlowym w Kwecie, zginęło co najmniej 12 ludzi. Bomba ukryta była w samochodzie pułapce. Celem zamachu miał być najpewniej patrol policji, jednak większość ofiar to okoliczni sprzedawcy. Rannych zostało co najmniej 40 osób, w tym trzech funkcjonariuszy. Do zamachu przyznali się separatyści walczący o niepodległość Beludżystanu.
Z kolei w Mingorze, największym mieście w dolinie Swat na północnym zachodzie kraju, w zamachu w centrum islamskim zginęło co najmniej 22 ludzi, którzy zebrali się, by wysłuchać przemówienia jednego z przywódców religijnych. Co najmniej 75 osób zostało rannych. Nikt nie przyznał się do zamachu. Początkowo policja informowała, że eksplodowały pojemniki z gazem, jednak później potwierdzono, że była to bomba. W 2009 roku ofensywa pakistańskiej armii wypchnęła stamtąd siły talibów, jednak wciąż przeprowadzają oni tam zamachy
Autor: mtom / Źródło: PAP