Zachodni dziennikarze, którzy przyjechali do Iranu, by przekazywać informacje o wyborach prezydenckich to szpiedzy - miał stwierdzić irański korespondent "Newsweeka" Maziar Bahari. Reporter opowiadał o tym podczas konferencji prasowej, na której byli tylko irańscy dziennikarze.
Media w Iranie przekazały, że Bahari oświadczył, iż był zmuszany przez redakcję "Newsweeka" do tworzenia artykułów, które nie odpowiadały prawdzie.
"Newsweek" się nie zgadza
"Newsweek" odrzucił oskarżenia irańskich mediów. W rozmowie z BBC szef paryskiego biura gazety Christopher Dickey powiedział, że Bahari bardzo długo pracował dla gazety oraz jest jednym z najlepszych jej dziennikarzy.
- Nie znamy okoliczności, w jakich to mówił, a nawet tego, jak wyglądał, gdy wypowiadał takie słowa. Powinniśmy odrzucić to oświadczenie jako nieprawdziwe i niewiarygodne - powiedział Dickey.
Dziennikarze niemile widziani
Od ogłoszenia wyborów prezydenckich z 12 czerwca, władza walczy z dziennikarzami. Kiedy doszło do protestów opozycji, zagraniczni dziennikarze zostali pozbawieni akredytacji, co uniemożliwiło im relacjonowanie przebiegu demonstracji.
25 czerwca Komitet Ochrony Dziennikarzy (CPJ) z siedzibą w Nowym Jorku poinformował, że od 12 czerwca w Iranie aresztowano blisko 40 dziennikarzy i pracowników mediów.
W środę władze Iranu zamknęły gazetę "Etemad-e-Melli" ("Narodowe Zaufanie"), która nie szczędzi krytyki radykalnemu prezydentowi Mahmudowi Ahmadineżadowi.
Źródło: Polskie Radio