Brat Emanueli Orlandi wierzy, że jego siostra żyje. "Watykan zna prawdę, wystarczy, że ją ujawni"

Sprawa zaginięcia Orlandi pozostaje niewyjaśniona od 40 lat
Sprawa Emanueli Orlandi we włoskiej prasie (nagrania archiwalne)
Źródło: Archiwum Reuters

Watykan niespodziewanie ogłosił, że zbada sprawę Emanueli Orlandi. - To nie wznowienie śledztwa, ale pierwszy raz, kiedy śledczy z państwa watykańskiego oficjalnie zajmą się tą sprawą - zaznacza Pietro, jej brat. Twierdzi, że "długie przesłuchania w Watykanie nie będą potrzebne, bo oni znają prawdę, wystarczy, że ją ujawnią". Na sobotę, dzień 55. urodzin siostry, zaprasza na poświęcone jej pamięci publiczne zgromadzenie. O zaginięciu Włoszki w 1983 roku znów piszą wszystkie tamtejsze media.

9 stycznia Watykan poinformował, że wymiar sprawiedliwości Stolicy Apostolskiej wszczyna postępowanie w sprawie Emanueli Orlandi. Jej brat Pietro Orlandi od prawie 40 lat walczy o ujawnienie prawdy na temat losów siostry i od lat z przekonaniem powtarza: najwyżsi rangą duchowni, w tym papież, doskonale wiedzą, co się z nią stało.

"Śledztwo w sprawie porwania Emanueli, wszczęte teraz, po 40 latach, może trwać bardzo krótko, pod warunkiem że będzie towarzyszyć mu szczerość i chęć oddania sprawiedliwości Emanueli. Długie przesłuchania w Watykanie nie będą potrzebne, bo oni znają prawdę, wystarczy, że ją ujawnią. Jeśli jest inaczej, liczę na jak najszybsze wezwanie mnie na zeznania" - napisał Orlandi w mediach społecznościowych. "Nie mogę nie być zadowolony z obecnej sytuacji. Tak jak zawsze wolę myśleć pozytywnie i widzieć szklankę do połowy pełną" - dodał.

Pietro Orlandi od prawie 40 lat szuka zaginionej siostry
Pietro Orlandi od prawie 40 lat szuka zaginionej siostry
Źródło: TVN24

W rozmowie z telewizją Sky TG24 Pietro Orlandi zaznaczył, że nowością jest fakt, iż Watykan będzie prowadził własne postępowanie. - To nie wznowienie śledztwa, ale pierwszy raz, kiedy śledczy z państwa watykańskiego oficjalnie zajmą się sprawą porwania, więc tak, oczywiście, cieszę się z tych informacji - podkreślał.

Prokuratorzy z Rzymu dwukrotnie próbowali rozwikłać tajemnicę zniknięcia dziewczyny i dwukrotnie polegli. Oba postępowania zostały umorzone ze względu na brak dowodów, pierwsze w 1997, kolejne w 2015 roku.

Śmierć papieża, premiera książki... "Przypadek?"

Według pełnomocniczki rodziny, moment ogłoszenia przez Watykan obecnej, przełomowej decyzji nie jest przypadkowy. - Zastanawiamy się, dlaczego postanowili wszcząć śledztwo akurat teraz, kilka dni po pogrzebie Ojca Świętego Benedykta XVI. No i czy ma to związek z premierą książki jego osobistego sekretarza, arcybiskupa Georga Gänsweina, która odbędzie się za trzy dni [w czwartek, książka ma tytuł "Cała prawda"- red.]. Przypadek? - ironizowała Laura Sgrò, prawniczka rodziny, w rozmowie z dziennikarzem portalu fanpage.it.

Pietro Orlandi twierdzi, że i arcybiskup Gänswein, i Benedykt XVI wiedzieli o losach Emanueli, ale woleli milczeć. - Joseph Ratzinger nie wspomniał o niej publicznie ani razu - mówił w październiku Orlandi w rozmowie z portalem today.it. - A ja wiem, że na biurku Gänsweina leżała przezroczysta teczka z napisem "Raport: Emanuela Orlandi" - twierdził, powołując się na swoje źródła.

Watykan miał obawiać się dokumentu

Włoskie media przypominają inne wydarzenia z ostatnich miesięcy, które mogły przyczynić się do tego, że w ostatni poniedziałek Watykan ogłosił, iż prokurator Alessandro Diddi podejmie się zbadania sprawy.

Głośnym echem odbił się dokument o zaginięciu Emanueli, jaki wyemitowała w październiku platforma streamingowa. Serial w kilku odcinkach opowiada historię dziewczyny, porządkuje najważniejsze wydarzenia i zwroty akcji w sprawie, oddaje głos wielu świadkom. Kluczowym zdaje się anonimowa kobieta, przyjaciółka Orlandi, która opowiada o wstydliwym wyznaniu Emanueli. Miała od niej usłyszeć, że podczas jednego ze spacerów na terenie Watykanu osoba z bliskiego kręgu znajomych ówczesnego papieża Jana Pawła II próbowała się do niej "zbliżyć" - miała na myśli przekroczenie granic intymności.

Kobieta nigdy wcześniej nie opowiadała o tej rozmowie sprzed lat. - Przekonałem ją, by zrobiła to publicznie, bo wydawało mi się to ważne - relacjonował Pietro Orlandi w rozmowie z today.it. - Kiedy powstawał serial, odebrałem telefon od osoby z wewnątrz Watykanu. Ten ktoś pytał mnie, czy wiem coś o trwającej produkcji, czy będę się tam wypowiadał... Kiedy zapytałem, dlaczego docieka, przyznał, że w Watykanie "jest niespokojnie, że boją się, że coś wyjdzie" - relacjonował Pietro.

Emanuela Orlandi zginęła, gdy miała 15 lat
Emanuela Orlandi zginęła, gdy miała 15 lat
Źródło: TVN24

Niedługo po emisji dokumentu, 20 grudnia, Pietro Orlandi i mecenas Laura Sgrò udali się do siedziby włoskiego parlamentu, gdzie razem z deputowanymi złożyli wniosek o powołanie komisji do zbadania trzech nierozwiązanych spraw dotyczących młodych Włoszek: Emanueli Orlandi, Mirelli Gregori (również zaginęła bez śladu w 1983 roku) i Simonetty Cesaroni (ktoś zamordował ją w 1990 roku). Komisja jeszcze nie powstała, ale nazwisko "Orlandi" znów powtarzały wszystkie krajowe media. - Watykan wie o tej sprawie o wiele więcej, niż mówi. Czas najwyższy, aby wziął udział w dyskusji - mówił w grudniu Carlo Calenda, lider liberalnej partii Azione.

Utrudniony kontakt z prokuratorem i tajemnicza wymiana wiadomości

Przez ostatnie lata Orlandi i Sgrò próbowali nawiązać kontakt z papieżem Franciszkiem, prosząc go o spotkanie. - W listopadzie 2021 roku napisaliśmy do niego list, w którym zakomunikowaliśmy, że jesteśmy w posiadaniu nowych dowodów, które chcielibyśmy mu przedstawić. Po dwóch miesiącach odpisał, żebyśmy poinformowali o tym fakcie prokuratora, przekierowując do niego sprawę. (...) Tak zrobiliśmy, ale od tamtej pory nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi - relacjonował w poniedziałek brat Emanueli w rozmowie z portalem ilfattoquotidiano.it.

Postanowił, że część tych nowych dowodów przekaże mediom. - Chodzi o rozmowę w komunikatorze WhatsApp, do której dotarliśmy. To wymiana zdań pomiędzy dwiema osobami z bardzo bliskiego kręgu papieża. Wiadomości pochodzą z 2013 i 2014 roku - tłumaczy Pietro Orlandi i przedstawia ich fragmenty.

"Pamiętaj, musimy skserować te dokumenty dotyczące Emanueli. (...) Kto ma teraz opłacać tych cmentarnych rabusiów, skoro musimy ich opłacać w tajemnicy? Papież Franciszek mówi, żebyśmy dalej robili to, co robimy, ale to my wykonujemy te czynności, więc co teraz? (...)"

"Musimy powiedzieć o tym Gianiemu, szefowi żandarmerii (...)".

"Nie, nie rób tego. Orlandi to poważna sprawa, Papież jest po naszej stronie i każe nam dalej robić to, co robimy(...)"

Według Orlandiego rozmowa może dotyczyć grobu na cmentarzu Campo Santo Teutonico, w którym rodzina szukała kości Emanueli po anonimowym liście od tajemniczego informatora.

Prawniczka Orlandich: Dla nas to niewyobrażalne
Prawniczka Orlandich: Dla nas to niewyobrażalne

Według Agcy była kartą przetargową, a teraz żyje w klasztorze

Swoje "pięć groszy" dorzucił we wtorek Ali Agca, który w 1981 roku przeprowadził zamach na życie Jana Pawła II.

Agca był jedną z kluczowych osób w pierwszym śledztwie w sprawie Orlandi, prowadzonym w latach 90. przez rzymską prokuraturę. Dlaczego? Według jednej z wersji (na którą ostatecznie nie znaleziono dowodów) Emanuela miała być ofiarą międzynarodowego spisku terrorystów. Miesiąc po zniknięciu dziewczyny w 1983 roku do Watykanu zaczęli dzwonić domniemani porywacze. Mieli twierdzić, że przetrzymują Orlandi i wypuszczą ją na wolność, jeśli papież Jan Paweł II wstawi się za Mehmetem Ali Agcą i ten wyjdzie na wolność. Tak się nie stało. Nie wiadomo nawet, czy rozmówcy mówili prawdę i rzeczywiście więzili Emanuelę.

Teraz Ali Agca twierdzi że "nie porwali jej żadni terroryści". - Stała się ofiarą nieznanego do tamtej pory spisku. Nie doświadczyła nigdy żadnej przemocy, traktowano ją zawsze po ludzku. La magliana [nazwa klanu mafijnego - red.] ani wątek pedofilski nie mają tu żadnego znaczenia... Emanuela była częścią intrygi, która miała na celu moje uwolnienie w 1983 roku - utrzymuje Ali Agca w rozmowie z dziennikiem "Corriere della Sera".

- Chciałbym powiedzieć głośno w twarz Watykanowi: uwolnijcie ją z zamkniętego klasztoru, w którym żyje i oddaje się modlitwie - kontynuuje.

Mury Rzymu były w 1983 roku oklejone tysiącami plakatów ze zdjęciem dziewczyny
Mury Rzymu były w 1983 roku oklejone tysiącami plakatów ze zdjęciem dziewczyny
Źródło: Zdjęcie policyjne (domena publiczna)

W sobotę urodziny Emanueli

Prawniczka Laura Sgrò i członkowie rodziny Orlandich w środę w Watykanie złożyli wniosek, w którym oficjalnie proszą o spotkanie z prokuratorem Alessandro Diddim. Pietro Orlandi już 2 stycznia, za pośrednictwem mediów społecznościowych, zaprosił wszystkich chętnych na "siedzące" publiczne zgromadzenie, które ma się odbyć w sobotę 14 stycznia - w dzień 55. urodzin Emanueli. Mężczyzna nadal wierzy, że jego siostra żyje.

"Widzimy się w sobotę o 16.30 przy Largo Giovanni XXIII, aby wspomnieć Emanuelę i przypomnieć sobie nawzajem o tym, że na drodze do poznania prawdy nie cofniemy się nigdy nawet o krok" - napisał.

Czytaj także: