W nocy z poniedziałku na wtorek rozpoczęło się wiercenie szybu, który ma doprowadzić do uwolnienia zasypanych na początku miesiąca chilijskich górników. Jak podają władze, akcja w kopalni złota i miedzi w Copiapo może potrwać nawet 120 dni, a co najmniej 90.
Wielka australijska maszyna - Strata 950 - rozpoczęła pracę. Ma wydrążyć 700-metrowy szyb o średnicy około 60 centymetrów. Potem na dół spuszczona zostanie specjalna kapsuła, która jednego po drugim wyciągnie górników na powierzchnię. Wszystko może potrwać nawet 120 dni.
Jak powiedział chilijski minister górnictwa Laurence Golborne, rozważano około 10 możliwych planów działania, jednak doniesienia o możliwości uwolnienia w ciągu miesiąca uznał za nierealne: - Nie ma alternatywy, która pozwoliłaby nam wydostać ich w ciągu 30 dni.
4 tygodnie czekania
Do katastrofy w kopalni miedzi i złota na pustyni Atacama w Chile doszło 5 sierpnia. Na powierzchni, od ponad 3 tygodni w obozie namiotowym "Nadzieja" nieustannie czuwają rodziny zasypanych. Prawdziwa euforia wybuchła, gdy 22 sierpnia udało się odnaleźć żywych górników i wydrążyć do nich tunel komunikacyjny. Szybko jednak nastroje zostały ostudzone, gdy okazało się, że akcja ratunkowa potrwa długie miesiące.
Uwięzieni pod ziemią górnicy mają jednak żywność i wodę (spuszczane wąziutkim szybem), środki czystości i odzież. Udało im się też porozmawiać z bliskimi czekającymi na powierzchni. To może mieć kluczowe znaczenie dla utrzymania ich w dobrej kondycji psychicznej.
Źródło: BBC