Zamachowiec-samobójca, który w minionym tygodniu zabił siedmiu agentów CIA w bazie wojskowej w prowincji Chost w Afganistanie, był "podwójnym agentem" współpracującym z Al-Kaidą.
Jak podają amerykańskie media, zamachowiec to Humam Khalil Abu-Mulal al-Balawi, 36-letni lekarz pochodzący z Zarki w Jordanii, miasta, w którym urodził się Abu Musab al-Zarkawi, były przywódca Al-Kaidy w Iraku.
Ponad rok temu Balawi został aresztowany przez jordańskie służby wywiadowcze. Był podejrzany o działalność terrorystyczną. Później jednak - jak sądzono - mężczyzna przeszedł na stronę Stanów Zjednoczonych i Jordanii i wspierał ich działania przeciwko Al-Kaidzie w Afganistanie i Pakistanie.
Jordański wywiad wierzył, że udało mu się zwerbować przyszłego zamachowca. Plany wobec niego były dość poważne. Jego misją była infiltracja Al-Kaidy, a przede wszystkim wyśledzenie człowieka uznawanego za numer dwa Al-Kaidy, Ajmana al-Zawahiriego.
Zgodnie z przedstawicielami zachodniego wywiadu, w minionym tygodniu Balawi wezwał do spotkania w bazie wojskowej w Chost, gdzie miał przekazać pilne informacje o al-Zawahirim.
Siedmiu agentów nie żyje
Do zamachu w bazie wojskowej w prowincji Chost we wschodnim Afganistanie doszło w minioną środę. Zginęło wtedy czterech oficerów CIA i trzech wynajętych przez nich agentów ochrony. Do ataku przyznali się talibowie.
Zdaniem Amerykanów, był to najgorszy atak na agentów CIA od czasów zamachu na amerykańską ambasadę w Bejrucie w 1983 roku. W sumie od 1947 roku zginęło 90 funkcjonariuszy.
Źródło: bbc.co.uk, telegraph.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24