Ścinająca krew w żyłach historia w Izraelu. Policja podejrzewa, że starszy mężczyzna, który ożenił się z własną synową, zamordował swoją czteroletnią wnuczkę, a schowane w walizce ciało wrzucił do rzeki. Dziewczynka zaginęła w maju tego roku.
We wtorek izraelska policja zorganizowała konferencję prasową, na której ujawniła najnowsze ustalenia w sprawie wstrząsającego - najprawdopodobniej - zabójstwa.
Podejrzany w sprawie 45-letni dziadek dziewczynki przyznał się do morderstwa i ze szczegółami opisał, gdzie dokładnie wrzucił ciało. Policja jednak, mimo intensywnych poszukiwań, nie natrafiła jeszcze na ślad zwłok. Mężczyzna złożył jednak także inne zeznania, w których m.in. powiedział, że sprzedał dziecko Palestyńczykom.
Rose zaginęła w maju tego roku, ale policja otrzymała zgłoszenie o zniknięciu dziecka dopiero dwa tygodnie temu. Poinformowała o tym babcia dziewczynki.
Policja nie wyklucza również, że w zabójstwo zamieszana jest matka Rose, 23-letnia Marie. Zarówno ona, jak i dziadek Rose przebywają w policyjnym areszcie.
Zawiła historia rodzinna
Potencjalny fakt morderstwa czterolatki to jeszcze nie koniec całej sprawy. Nie mniej szokująca jest historia rodziny dziewczynki.
Jak wynika ze śledztwa, czteroletnia Rose urodziła się we Francji. Jej matka jest Francuzką, a ojciec Izraelczykiem. Gdy Rose była jeszcze niemowlęciem, jej rodzice Marie i Benjamin pojechali do Izraela, gdzie Marie zakochała się w swoim teściu. W końcu zdecydowała się z nim pozostać. Z ojcem Benjamina ma jeszcze dwie córki. Dzieci są pod opieką policji.
Cały Izrael żyje historią dziewczynki. Jej zdjęcia pojawiły się na pierwszych stronach gazet. O sprawie mówi także radio i telewizja.
Źródło: Reuters, APTN
Źródło zdjęcia głównego: aptn