Do 171 wzrosła oficjalna liczba ofiar potężnych pożarów, trawiących południe Australii. Nic nie wskazuje na to, że to będzie liczba ostateczna. Władze Australii boją się, że liczba ofiar może wzrosnąć do 230. W kataklizmie zniszczonych zostało ponad 750 domów, spalonych jest ok. 340 tys. hektarów lasu.
Strażakom w stanie Nowa Południowa Walia (to w nim leży Sydney) udało się uporać z ogniem, ale wciąż walczą z nim funkcjonariusze stanu Wiktoria (ze stolicą w Melbourne).
- Kraj przeżywa wielka tragedię - powiedział w niedzielę premier Australii Kevin Rudd, który wysłał na pomoc strażakom wojsko i policję. Mimo walki z żywiołem, media wciąż przekazują kolejne, coraz tragiczniejsze, doniesienia.
Z niektórych miejscowości zostały tylko zgliszcza. Przybywają tam ekipy dochodzeniowe, które wciąż odkrywają coraz to nowe zwłoki i są świadkami drastycznych scen. Choć w wielu miejscach szalejące od soboty płomienie osłabły i ich gaszeniu sprzyjała pogoda, w poniedziałek wciąż się paliło, a wiatr ponownie groził rozprzestrzenieniem się ognia. Meteorologowie ponadto przewidzieli wzrost temperatur w ciągu tygodnia.
Australia w ogniu
Ci, którzy zdołali uciec przed pożarem, przekazują wstrząsające relacje o sąsiadach, którzy próbowali ucieczki i których dopadło morze ognia.
- Niebo i horyzont zakryły czarne chmury dymu, na tle których odcinały się strasznym pomarańczowym blaskiem nasze płonące domy - opowiada Maria Jones, która wraz z córeczką zdołała uciec z miejscowości Kinglake pod Melbourne. W Kinglake, które leży 70 km od Melbourne, zginęło co najmniej 18 osób.
Ogień pochłonął także domy w Marysville, 100 km od Melbourne. Zwłoki ofiar pożarów zwożono w niedzielę z 18 miejscowości i gmin położonych w promieniu 160 km od Melbourne.
Nie jest znana liczba poparzonych i rannych. Australijski Czerwony Krzyż przewiduje, że ciężki stan, w jakim znaleziono wielu ludzi, zapowiada znaczny wzrost liczby ofiar śmiertelnych.
Czerwony Krzyż zorganizował dotąd tymczasowe schronienie dla ponad 3.700 osób, których domy i mienie pochłonął ogień.
Najgorsze pożary w historii
Tegoroczne pożary, podsycane przez wiatr, wysoką temperaturę, sięgającą 46 stopni Celsjusza, i utrzymującą się od długiego czasu suszę, są najtragiczniejszymi w historii Australii.
Władze zapowiedziały, że surowo ukarzą podpalaczy, którzy - według nich - przyczynili się do tragedii. - Nie można tego określić inaczej, niż masowego morderstwa - powiedział premier Australii Kevin Rudd.
Źródło: Reuters, PAP, bbc.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: Reuters, PAP/EPA