Günter Verheugen, wiceszef Komisji Europejskiej miał romans ze swoją asystentką Petrą Erler. W dodatku awansował kochankę na szefa swojego gabinetu.
Do tej pory Niemiec stanowczo zaprzeczał, że w momencie, gdy mianował Erler szefową swojego gabinetu, byli kochankami. W obronie jednego z bohaterów Unii, który wprowadzał Polskę do wspólnoty, stawał też brukselski establishment. Choć nepotyzm jest jasno zakazany w kodeksie etycznym unijnych instytucji, przewodniczący KE Jose Manuel Barroso nie zlecił wszczęcie śledztwa w sprawie zachowania swojego podwładnego. - Komisarz zapewnił mnie, że wszystko to są plotki, które nie mają żadnego potwierdzenia w faktach - mówił jeszcze kilka miesięcy temu.
Zaprzeczeniom Verheugena zadaje kłam przyjaciółka dawnego komisarza ds. rozszerzenia i jego wieloletniej żony Gabriele - Katrin Fuchs w wywiadzie dla kolorowego tygodnika "Bunte". Mówi jasno: polityk i jego podwładna sypiali ze sobą na długo przed nagłym przyspieszeniem kariery panny Erler.
Skandalu prawdopodobnie nie uda się już zatuszować, tym bardziej, że w zeszłym tygodniu żona Verheugena Gabriele wystąpiła o rozwód. Zapowiedziała również, że w sądzie ujawni szczegóły romansu, który wzburzył całą Unię.
Część obserwatorów przypomina, że podobny skandal miał już miejsce 10 lat temu i wywołał kryzys w całej Komisji Europejskiej.
Źródło: Dziennik.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24