Amerykańscy śledczy podali szczegóły dotyczące śmierci Rodneya Kinga, bohatera afery sprzed lat ukazującej brutalność policji w USA. King został znaleziony martwy w basenie. Jak podali funkcjonariusze, wszystko wskazuje na to, że utonął, a okoliczności jego śmierci nie budzą na razie żadnych wątpliwości.
King stał się symbolem brutalności amerykańskiej policji, gdy na jaw wyszło nagranie z jego pobicia, dokonanego przez funkcjonariuszy w 1991 roku. Widać na nim, jak czarnoskóry, bezbronny mężczyzna jest okładany przez funkcjonariuszy.
Po uniewinnieniu policjantów, którzy go pobili w Los Angeles doszło do krwawych zamieszek. Zginęły wtedy 53 osoby, a straty oszacowano na miliard dolarów.
Bez udziału osób trzecich
47-letni King został znaleziony w niedzielę martwy w swoim basenie w Rialto w stanie Kalifornia. - Wygląda na to, że to jest utonięcie - powiedział przedstawiciel miejscowej policji kapitan Randy De Anda. Jak podkreślił, nie ma żadnych oczywistych znaków udziału osób trzecich w jego śmierci. Ciało mężczyzny odnalazła jego narzeczona. Teraz koroner San Bernadino County przeprowadzi autopsję.
Na początku tego roku King przyznał się do problemów z narkotykami, ale zapewniał, że z nimi walczy.
Autor: jak/k / Źródło: ReutersTV