Bangkok szuka zamachowca. "Na pewno nie działał sam"


Trwają poszukiwania mężczyzny, który w poniedziałek dokonał zamachu bombowego w hinduistycznej świątyni w centrum Bangkoku; zginęły 22 osoby, a ponad 120 zostało rannych. Według tajlandzkiej policji zamachowiec nie działał sam.

- Na pewno nie działał sam. To jest siatka - powiedział w środę komendant główny policji Somyot Poompanmoung.

Nikt nie przyznał się do zamachu w Bangkoku

Na podstawie nagrania z monitoringu śledczy uważają, że bombę zdetonował młody mężczyzna w żółtym t-shircie. Podejrzanego widziano, jak z plecakiem wchodził na teren świątyni Erawan, a wychodził już bez niego.

Policja udostępniła zdjęcia mężczyzny z plecakiem i bez, i zwróciła się do opinii publicznej z apelem o wszelkie informacje na temat podejrzanego.

Jak informuje portal BBC News, świątynia Erawan została już otwarta. Do tej pory żadna organizacja nie przyznała się do zamachu. Władze nie obarczyły też na razie żadnej grupy odpowiedzialnością za atak bombowy, który ich zdaniem miał zaszkodzić gospodarce. Według dowódcy armii generała Udomdeja Sitabutra nie przypomina on pod względem taktyki ataków separatystów z południa Tajlandii.

Tymczasem we wtorek miał miejsce inny incydent; ładunek wybuchowy został rzucony na nabrzeżu w Bangkoku. Nikt nie został ranny, ale władze nie wykluczyły, że incydenty mogą być powiązane.

W 2014 roku drastycznie spadła liczba turystów w Tajlandii z powodu wielomiesięcznych protestów antyrządowych, a następnie zamachu stanu; turystyka generuje ok. 10 proc. PKB Tajlandii.

Autor: adso/ja / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: