Kandydatem republikanów na prezydenta USA zostanie nominowany albo czarnoskóry Ben Carson albo Latynos Marco Rubio - uznali w "Faktach po Faktach" amerykanista dr Tomasz Płudowski oraz Marek Ostrowski z "Polityki". Z kolei demokraci, ich zdaniem, nominują Hillary Clinton.
Najbliższe wybory prezydenckie w USA odbędą się w 2016 roku. Ani Partia Republikańska, ani Demokratyczna jeszcze nie wskazały swoich nominatów do konkurowania o ten urząd. To nastąpi dopiero w przyszłym roku.
Zdaniem gości zaproszonych do "Faktów po Faktach", walka w Partii Demokratycznej jest przesądzona.
- Hillary Clinton ma nominację w kieszeni - uznał Ostrowski.
Wraz z dr. Pługowskim pozytywnie ocenili czwartkowe przesłuchanie byłej sekretarz stanu przed komisją Izby Reprezentantów. Przez 11 godzin członkowie komisji przepytywali Clinton ws. incydentu w Bengazi w Libii, gdzie w 2012 r. został zabity amerykański ambasador. - Nie dała się ponieść emocjom, wyszła w zasadzie bez szwanku - ocenił Pługowski.
Jak zauważyli eksperci, notowania Clinton wzrosły po przesłuchaniu, dzięki czemu jest obecnie bardziej popularna wśród demokratów niż Bernie Sanders, senator z Vermont, który zdaniem gości "Faktów po Faktach" jest "zbyt lewicowy jak na USA".
Tłoczno po prawej stronie
Z kolei wśród republikanów, jak zauważyli Ostrowski i Pługowski, konkurencja jest większa. Chociaż obecnie w sondażach prowadzi miliarder Donald Trump, to zdaniem ekspertów nie uzyska on nominacji partii.
- Moim zdaniem Trump jest niewybieralny - uznał dziennikarz "Polityki", tłumacząc, że Trump jest zbyt ekscentryczny.
- Trump nie przestrzega politycznej poprawności - ocenił dr Pługowski, tłumacząc jego popularność. - Republikanie chcą kogoś silnego. Trump sprawia wrażenie, że Ameryka znów stałaby się wielka i wszyscy by się jej bali - mówił.
Jak jednak zauważył amerykanista, w sondażu w "konserwatywnym" stanie Iowa prowadzi czarnoskóry neurochirurg Ben Carson. W ogólnokrajowych sondażach dobrze wypada też latynos z Florydy Marco Rubio.
- Albo Carson albo Rubio będzie kandydatem republikanów - zawyrokował Pługowski.
Zdaniem Ostrowskiego jest mało prawdopodobne, aby po czarnoskórym Obamie republikanie postawili kolejnego czarnoskórego, ale zgodził się, że w amerykańskiej polityce "stawia się na przełom" i możliwy jest kandydat wywodzący się z mniejszości.
Obaj eksperci zgodzili się, że na nominację niewielkie ma szanse Jeb Bush, brat George'a Busha i syn George'a Herberta Busha, byłych prezydentów. Ich zdaniem, "słabo" wypada w debatach. - Za Jebem Bushem ciągnie się porażka inwazji Iraku - dodał Ostrowski.
Autor: fil\mtom / Źródło: tvn24.pl, Reuters