W Niemczech w niedzielę odbyły się wybory parlamentarne. Według sondaży dwie partie - SPD oraz unia CDU/CSU - osiągnęły niemal równy wynik. Według byłego premiera, eurodeputowanego Jerzego Buzka polityka nowego niemieckiego rządu wobec Polski będzie kontynuowana, bez względu na to, kto obejmie funkcję kanclerza. - Na pewno żaden kanclerz nie zapomni o Polsce, bo to dla Niemców była zawsze najważniejsza sprawa - zwrócił uwagę w "Faktach po Faktach". Gość TVN24 pytany był również o sprawę kopalni w Turowie.
Z danych opublikowanych w poniedziałek rano przez niemiecką Państwową Komisję Wyborczą wynika, że SPD wygrała wybory do Bundestagu, zdobywając 25,7 procent głosów. Według wstępnych wyników po policzeniu danych ze wszystkich okręgów na drugim miejscu jest CDU/CSU z 24,1 procent poparcia. CZYTAJ WIĘCEJ: Wybory w Niemczech 2021. Wstępne wyniki wyborów - dane ze wszystkich okręgów
Wybory parlamentarne w Niemczech. Jerzy Buzek komentuje
O wyniki niedzielnych wyborów w Niemczech i o to, co oznaczają dla Polski, pytany był w "Faktach po Faktach" Jerzy Buzek, były premier i przewodniczący Parlamentu Europejskiego, a obecnie eurodeputowany Platformy Obywatelskiej. - Na pewno zatęsknimy za panią kanclerz [Angelą Merkel przyp. red.], mimo że nie wszyscy i nie zawsze to docenialiśmy - powiedział. Dodał, że "kanclerz Angela Merkel miała bardzo otwarty stosunek do relacji z Polską".
Według gościa TVN24 "co by się nie wydarzyło, to ta polityka [wobec Polski - red.] będzie kontynuowana". - Albo przyszłym kanclerzem będzie obecny wicekanclerz w rządzie Angeli Merkel [kandydat SPD Olaf Scholz - red.], albo jej kandydat na kanclerza [kandydat CDU Armin Laschet - red.]. W każdym przypadku jest to pełna kontynuacja - ocenił Buzek.
- Konsensus w Niemczech co do polityki wewnętrznej jest daleko posunięty, oszczędności budżetowe, polityka klimatyczna i największe gospodarcze kontakty. I tu Polska jest w dobrej sytuacji, bo mamy bardzo dobre kontakty gospodarcze z Niemcami. Na pewno żaden kanclerz nie zapomni o Polsce, bo to dla Niemców była zawsze najważniejsza sprawa - zwrócił uwagę.
Pytany o swoją współpracę z Angelą Merkel za czasów, gdy sprawował funkcję szefa Parlamentu Europejskiego, Jerzy Buzek zwrócił uwagę, że można było z nią wypracować kompromis. - Ona czasami w pierwszej chwili nie uznawała argumentów, ale potem dochodziło do porozumienia. Nie uważam, że ona była hermetyczna. Wiele rzeczy można było wypracować we wspólnej rozmowie. Sądzę, że w przyszłości też tak będzie, kto by nie był kanclerzem Niemiec - zaznaczył.
Spór o kopalnię w Turowie. Buzek: jest wiele powodów, żeby tę sprawę załatwić szybko i sprawnie
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tysięcy euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Po tej decyzji rzecznik rządu Piotr Mueller zapowiedział, że polski rząd nie zamknie kopalni w Turowie.
Pytany o tę sprawę, Jerzy Buzek powiedział, że premier Mateusz Morawiecki w celu załatwienia tego problemu może kontaktować się jedynie z premierem Czech Andriejem Babiszem. - Jeżeli chodzi o Turów, to ani Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, ani Komisja Europejska nie są w to zamieszane. One zostały zmuszone do działania, bo to Czesi złożyli skargę na Polskę. Nasz zaprzyjaźniony sąsiad złożył skargę, bo Polska nie chciała wynegocjować zwykłej rzeczy - ocenił. Dodał, że "takie sprawy się zdarzają, to jest załatwiane między krajami członkowskimi".
Jak mówił gość "Faktów po Faktach", "jest wiele powodów, żeby tę sprawę załatwić szybko i sprawnie". - Potrzebne są odszkodowania, bo inwestycja jest nasza. To polska strona od dwóch czy trzech lat powinna zabiegać o to, by wszystkie elementy tej inwestycji odpowiednio rozwiązać - wskazał.
- Najbardziej smutnym i przygnębiającym rezultatem tej dyskusji [dotyczącej kopalni w Turowie - przyp. red.] jest to, że u nas się wrabia w to Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Komisję Europejską, które właściwie wykonują pewne zadanie zwykłe, formalne. Wiceprzewodnicząca [TSUE - przyp. red.] ma prawo wydać takie rozstrzygnięcie - powiedział.
Zdaniem byłego premiera nie możemy zamykać kopalni w Turowie. - Czesi też to wiedzą i nie chcieli od nas zamknięcia elektrowni. Chcieli dogadania się, nic więcej. To jest obowiązek polskiej strony, bo to jest nasza inwestycja i musimy załatwić wszystkie sprawy środowiskowe. Zamknąć się jej nie da, ale jesteśmy przyparci do muru i będziemy musieli poważniej negocjować - zaznaczył były premier.
"Konstytucja wymaga od nas, żebyśmy stosowali to wszystko, co przyjęliśmy oficjalnie"
Trybunał Konstytucyjny odroczył środową rozprawę dotyczącą wniosku premiera Mateusza Morawieckiego do 30 września. Rozpatrywany wniosek - jak informowała kancelaria premiera - dotyczy kompleksowego rozstrzygnięcia kwestii kolizji norm prawa europejskiego z konstytucją oraz potwierdzenia dotychczasowego orzecznictwa w tym zakresie.
- Są pewne decyzje TSUE, które obowiązują naszą ojczyznę i obowiązują dlatego, że mamy naszą polską konstytucję, która jest najważniejsza. I w niej jest zapisane, że wszystkie umowy międzynarodowe, które polskie władze oficjalnie zawrą, one obowiązują przed polskim prawem, nie przed konstytucją. Konstytucja mówi, że te układy i traktaty są najważniejsze, musimy je stosować - tłumaczył Buzek w "Faktach po Faktach", komentując kwestię pytań premiera skierowanych do Trybunału Konstytucyjnego.
Jak mówił, "polscy premierzy, polscy ministrowie, polskie Sejmy, Senaty zgadzały się na kolejne elementy prawa europejskiego". - Nasza własna konstytucja wymaga od nas, żebyśmy stosowali to wszystko, co przyjęliśmy oficjalnie - zwrócił uwagę.
Buzek o zatrzymaniu Andrzeja Poczobuta: Łukaszenka się boi
Jerzy Buzek pytany był także o Andrzeja Poczobuta. Polski dziennikarz, działacz na rzecz praw człowieka na Białorusi, od sześciu miesięcy przebywa w białoruskim więzieniu. Aresztowana została również Andżelika Borys, szefowa Związku Polaków na Białorusi. Władze zarzucają im "podżeganie do nienawiści".
Nawiązując do swej wypowiedzi sprzed dziesięciu lat, gdy Andrzej Poczobut siedział w białoruskim więzieniu, były premier zaznaczył, że mówił wówczas, iż "Łukaszenka się boi i dlatego próbuje wsadzić do więzienia Andrzeja Poczobuta". - Jak widać, teraz się boi zdecydowanie bardziej. Na pewno musimy nagłaśniać tę sprawę, to jest obowiązek. (…) Nie możemy ani na chwile zapomnieć w sferze międzynarodowej, że tylko nacisk może cokolwiek zmienić - powiedział.
- Musimy pomagać tym, którzy walczą o wolność Białorusi wewnątrz. Na koniec to tylko Białorusini mogą zadecydować, czy wygrają, czy nie. (…) Musimy pomóc Białorusinom, bo oni są w tym najważniejsi - zaznaczył Jerzy Buzek.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24