Blok prawicy na czele z Likudem premiera Benjamina Netanjahu zwiększa przewagę nad blokiem centrolewicy pod wodzą Benny'ego Ganca – wynika z sondażu przeprowadzonego dla dziennika "Haarec". 9 kwietnia w Izraelu odbędą się wybory parlamentarne.
W 120-miejscowym Knesecie blok Likudu ma zdobyć 67 mandatów, a blok Ganca - 53.
Z opublikowanej w czwartek wieczorem ankiety firmy Dialog wynika, że Netanjahu jest na drodze do piątej w ogóle, a czwartej z rzędu kadencji premiera. Likud mógłby zdobyć 30 mandatów, utrzymując obecny stan posiadania w Knesecie, a cały prawicowy blok miałby znaczną przewagę nad swoim głównym rywalem, czyli centrolewicowo-arabskim blokiem na czele z sojuszem politycznym Niebiesko-Białych pod wodzą Ganca. Ugrupowanie samego Ganca może liczyć na 27 mandatów.
W sondażu tym wszystkie partie prawicowe przekraczają próg wyborczy 3,25 proc. i otrzymują co najmniej pięć miejsc w Knesecie, w tym partia Zehut (Tożsamość) byłego członka Likudu Mosze Fejglina, której notowania gwałtownie wzrosły.
Według ankiety Izraelska Partia Pracy (Awoda) uzyska 10 mandatów, a Unia Partii Prawicowych i lista partii arabskich Hadasz-Ta'al po siedem miejsc. O oczko niżej jest skupiający ortodoksyjne partie religijne Zjednoczony Judaizm Tory z sześcioma mandatami, podczas gdy partia Kulanu (My Wszyscy) byłego członka Likudu Mosze Kahlona, ugrupowanie ortodoksyjnych Żydów - Sefardyjska Partia Strażników Tory (Szas), utworzona przed wyborami Nowa Prawica, syjonistyczna i socjaldemokratyczna partia Merec oraz Zehut otrzymają po pięć miejsc.
Nasz Dom Izrael Awigdora Liebermana i arabska lista Ra'am – Balad mogliby liczyć na cztery mandaty. Centrowa partia Geszer (Most) nie przekroczy progu wyborczego.
"Ponury" blok centrolewicowy
Jak pisze "Haarec", centrolewicowo-arabski blok "przedstawia się zatem ponuro". Notowania Izraelskiej Partii Pracy skoczyły nieco w górę kosztem Niebiesko-Białych Ganca. "Jest to wynik rosnącego poczucia wśród wyborców tego obozu, że nie ma realnej szansy na zastąpienie Netanjahu" - zauważa "Haarec".
"Jeśli rzeczywiście takie będą wyniki, to Netanjahu znajdzie się w idealnej, wręcz wymarzonej sytuacji: los jego koalicji rządowej nie byłby w rękach jednej partii. Zdolność wywierania nacisku przez jego potencjalnych partnerów będzie dość ograniczona, podobnie jak ich apetyty" - komentuje najstarszy izraelski dziennik.
Ale, jak zastrzega, obraz Knesetu 21. kadencji nie będzie najpewniej odpowiadał sondażowi. "Jest pula ok. 16 miejsc, które nie wiadomo komu przypadną z uwagi na możliwość nieprzekroczenia progu wyborczego przez najniżej notowane partie, a to może przechylić równowagę między blokami" - wskazuje gazeta. "Dotychczasowe doświadczenia dowodzą, że (...) zwłaszcza ostatnie trzy dni, w tym dzień wyborów, wydarzenia polityczne i procesy mogą zmienić opinie i rozkład głosów" - dodaje "Haarec".
Wybory parlamentarne w Izraelu
W Izraelu jest jeden okręg wyborczy. Głosuje się na partie, a nie na poszczególnych kandydatów. W tegorocznych wyborach zarejestrowano łącznie aż ponad 40 list, ale liczy się tak naprawdę kilkanaście, bo reszta partii nie przekroczy progu wyborczego 3,25 proc. (co najmniej 4 mandaty).
Sondaż został przeprowadzony przez firmę Dialog na grupie 1001 Izraelczyków: 700 żydowskich obywateli było ankietowanych w internecie, a 151 żydowskich i 150 nieżydowskich obywateli – przez telefon. Margines błędu wynosi 3,3 proc.
Autor: mm/ja / Źródło: PAP, Haarec