Kolejne kraje nie uznają wyników wyborów na Białorusi. "Będziemy nadal wywierać presję"

Źródło:
PAP, Radio Swoboda, dfa.ie, gov.uk, eppgroup.eu
Wielotysięczny marsz opozycji w Mińsku
Wielotysięczny marsz opozycji w Mińsku TUT.BY
wideo 2/21
Wielotysięczny marsz opozycji w Mińsku TUT.BY

Kanada i Irlandia nie uznały wyników wyborów prezydenckich na Białorusi, których zwycięzcą, według oficjalnych wyników, został Alaksandr Łukaszenka - podają niezależne media w Mińsku. To kolejne kraje, które dołączyły do grona zachodnich państw i organizacji, wyrażających swój sprzeciw w sprawie białoruskiego głosowania.

Oglądaj TVN24 w internecie na TVN24 GO>>>

Minister spraw zagranicznych Kanady Francois-Philippe Champagne oznajmił na Twitterze, że "Kanada nie uznaje fałszywych wyników wyborów na Białorusi". Szef dyplomacji napisał również, że Kanada potępia tłumienie pokojowych protestów przez białoruskie władze. "Wzywamy do wolnych i uczciwych wyborów oraz do gruntownego dochodzenia przeprowadzonego przez OBWE" - podał Champagne. Dochodzenie - jak podała białoruska sekcja Radia Swoboda - ma dotyczyć wydarzeń związanych w przebiegiem wyborów i powyborczymi protestami, w czasie których milicja używała przemocy wobec manifestujących.

Zaniepokojenie wydarzeniami na Białorusi wyraził również minister spraw zagranicznych Irlandii Simon Coveney, który potępił łamanie praw człowieka w tym kraju. Według dyplomaty reakcja białoruskich władz na pokojowe protesty świadczy o "nielegalności wyników wyborów". - Irlandia nie akceptuje wyników wyborów jako prawdziwego odzwierciedlenia demokratycznej woli narodu białoruskiego - powiedział Coveney, dodając, że "z zadowoleniem przyjmuje zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Rady Europy w sprawie Białorusi, które zostało zaplanowane na 19 sierpnia".

CZYTAJ: Białoruska CKW nie widzi podstaw do unieważnienia wyborów

- Będziemy nadal wywierać presję na białoruskie władze, aby uwolniły wszystkich niesłusznie zatrzymanych i w pełni popieramy rozpoczęcie procesu wprowadzenia sankcji (wobec Białorusi - red.) - zapowiedział irlandzki minister spraw zagranicznych. Oświadczenie Coveneya widnieje na stronie internetowej irlandzkiego resortu spraw zagranicznych.

Litewscy posłowie przyjęli rezolucję

Sejm Litwy zaapelował we wtorek o nieuznawanie wyborów prezydenckich na Białorusi i nałożenie sankcji na urzędników tego kraju. W przyjętej rezolucji wezwano też do nieuznawania prawowitości wyboru Alaksandra Łukaszenki na szefa państwa.

Rezolucja jest skierowana do przywódców Litwy, Rady Unii Europejskiej, Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego oraz parlamentów i rządów państw członkowskich UE i NATO.

- Popieramy determinację Białorusinów, nie uznajemy wyników wyborów z 9 sierpnia, nie uważamy Łukaszenki za prawowitego przywódcę Republiki Białorusi, żądamy nowych, przejrzystych, demokratycznych wyborów prezydenckich i parlamentarnych, oferujemy misję mediacyjną, apelujemy o indywidualne sankcje wobec tych, który sfałszowali te wybory, i wobec osób odpowiedzialnych za łamanie praw człowieka - oświadczył poseł konserwatywnej partii Związek Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci (TS-LKD) Żygimantas Pavilionis, który przedstawił przyjęty projekt rezolucji.

W dokumencie wezwano także do zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady Europejskiej w celu omówienia sytuacji na Białorusi, a także kwestii nałożenia embargo na produkcję energii elektrycznej w elektrowni atomowej około Ostrowca na Białorusi.

Minister spraw zagranicznych Linas Linkeviczius przemawiając w Sejmie wskazał, że rezolucja ma na celu zwrócenie uwagi świata na okrucieństwa i niesprawiedliwe wybory białoruskiego reżimu. Szef litewskiej dyplomacji podkreślił znaczenie wprowadzenia sankcji. - To, co się wydarzyło, to nie tylko łamanie praw człowieka, ale także możliwe przestępstwa, za które ponosi się odpowiedzialność - podkreślił minister. 

Apele o uwolnienie zatrzymanych

Wcześniej brytyjskie MSZ nie uznało wyników wyborów prezydenckich na Białorusi. W poniedziałkowym komunikacie resort wezwał OBWE "do przeprowadzenia pilnego dochodzenia w sprawie wyborów i potwornych represji, które po nich nastąpiły". MSZ podało, że Wielka Brytania "zamierza współpracować z partnerami zagranicznymi w celu nałożenia sankcji na osoby zaangażowane w represje, a także pociągnięcia ich przed wymiar sprawiedliwości".

Również deputowani Parlamentu Europejskiego wyrazili swoje stanowisko, w którym uznali, że wybory 9 sierpnia "nie były wolne ani uczciwe", i potępili aresztowania i "przerażające akty przemocy i tortur wobec pokojowych demonstrantów". "Wzywamy do nowych i wolnych wyborów na Białorusi" - podano we wspólnym oświadczeniu przywódców frakcji na stronie PE. Posłowie wezwali do pełnego śledztwa w sprawie tych zbrodni, a także do natychmiastowego uwolnienia wszystkich uczestników protestów i więźniów politycznych zatrzymanych przed kampanią wyborczą i w jej trakcie.

Wcześniej Unia Europejska w specjalnym oświadczeniu dotyczącym sytuacji na Białorusi podkreśliła, że "wybory prezydenckie nie były ani wolne, ani uczciwe". W komunikacie podano, że "możliwe jest podjęcie działań wobec osób odpowiedzialnych za przemoc, nieuzasadnione zatrzymania i fałszowanie wyników wyborów".

80 procent głosów dla Łukaszenki

W wyborach prezydenckich na Białorusi, które odbyły się 9 sierpnia, ubiegający się o piątą reelekcję Alaksandr Łukaszenka, według oficjalnych danych miał zdobyć 80,1 procent głosów, a Swiatłana Cichanouska - 10,1 procent głosów. Zdaniem opozycji wyniki zostały sfałszowane.

Autorka/Autor:tas/ja

Źródło: PAP, Radio Swoboda, dfa.ie, gov.uk, eppgroup.eu