Wyniki kolejnych sondaży zaprezentowane w piątek we Włoszech potwierdzają perspektywę braku wyraźnego zwycięzcy w wyborach parlamentarnych 4 marca. Premier Paolo Gentiloni zapewnił, że nie ma groźby rządu populistów i przeciwników Unii Europejskiej.
Według sondażu Instytutu Badania Opinii SWG, najwięcej głosów otrzyma koalicja partii centroprawicowych pod wodzą byłego premiera Silvio Berlusconiego. Blok jego ugrupowania Forza Italia oraz Ligi Północnej i Braci Włoch ma obecnie poparcie wahające się od 34 do 36 procent.
O szerokim porozumieniu po wyborach
Centrolewica z rządzącą i tracącą zwolenników Partią Demokratyczną oraz jej mniejszymi sojusznikami może dostać od 27 do 29 procent głosów. Gotowość głosowania na antysystemowy, uważany za populistyczny Ruch Pięciu Gwiazd deklaruje na dwa tygodnie przed wyborami również od 27 do 29 procent Włochów.
Bardzo zbliżone wyniki podaje też sondaż przeprowadzony przez Instytut Demos dla dziennika "La Repubblica". Pewne jest, jak się podkreśla, zwycięstwo centroprawicy oraz to, że nie będzie ona mogła stworzyć samodzielnego, większościowego rządu.
W analizie ankiety Demos zwraca się uwagę na inny rekordowy wynik: około 45 procent wyborców nie zdecydowało jeszcze, na kogo głosować.
Przed wyborami rządzi niepewność i będzie zapewne rządzić również po nich - podkreślają komentatorzy, odnosząc się do rezultatów ostatnich przed wyborami sondaży publikowanych w tych dniach.
Zgodnie z przepisami nie można ich ogłaszać w ostatnich dwóch tygodniach przed głosowaniem.
Premier Paolo Gentiloni, który spotkał się w piątek w Berlinie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, powiedział na wspólnej z nią konferencji prasowej po rozmowach: - Po wyborach Włochy będą miały rząd i sądzę, że będzie on stabilny.
- Nie ma żadnego ryzyka, że we Włoszech będzie rząd wyrażający poglądy populistyczne i antyeuropejskie - podkreślił.
Po powrocie do Rzymu Gentiloni pytany w wywiadzie telewizyjnym, czy gotów jest stanąć na czele nowego gabinetu, odparł: - Spełnię mój obowiązek tak, jak starałem się to robić w ostatnich latach.
Zastrzegł, że musiałby być to rząd kontynuujący reformy. Obecny premier zaznaczył zarazem, że o szerokim porozumieniu trzeba będzie rozmawiać dopiero po wyborach.
Autor: mnd\mtom / Źródło: PAP