Głosowanie w wyborach federalnych w Niemczech dobiegło końca. Chadecki blok CDU/CSU zdobył 28,9 procent, a prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) 19,5 procent. Na trzecim miejscu znaleźli się socjaldemokraci z SPD z wynikiem 16 procent - wynika z sondażu exit poll opublikowanego tuż po zamknięciu lokali wyborczych. Zieloni zdobyli 13,5 procent głosów.
W niedzielę w Niemczech odbyły się przedterminowe wybory do Bundestagu. Głosowanie zakończyło się o godzinie 18 i wtedy podane zostały pierwsze prognozy exit poll. Opublikował je publiczny nadawca ARD.
Według nich, chadecki blok CDU/CSU zdobył 28,9 procent, a prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) 19,9 procent. Na trzecim miejscu znaleźli się socjaldemokraci z SPD z wynikiem 16,2 procent.
Na kolejnych miejscach znaleźli się Zieloni - 13 proc. i Lewica - 8,5 proc., którzy mogą być pewni miejsc w parlamencie.
Liberałowie z FDP uzyskali 4,9 procent, a lewicowo-populistyczny Sojusz Sahry Wagenknecht 4,8 procent. Próg wyborczy wynosi 5 procent, ale biorąc pod uwagę możliwe błędy pierwszej prognozy po zamknięciu lokali wyborczych, dwie ostatnie partie nadal mają szansę na przekroczenie go.
TEKST PREMIUM: Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?
Dokładny skład nowego Bundestagu będzie znany po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów przez Federalną Komisję Wyborczą.
Do głosowania jest uprawnionych w Niemczech 59,2 mln osób. Frekwencja w niedzielnych wyborach do Bundestagu wyniosła 84 proc. Jeżeli te szacunki się utrzymają, byłaby to najwyższa frekwencja od wyborów parlamentarnych w 1987 roku, kiedy wyniosła 84,3 proc.
Federalna Komisja Wyborcza opublikowała wcześniej częściowe dane o frekwencji. Do godziny 14 udział w wyborach wzięło 52 proc. uprawnionych do głosowania. Najwyższą odnotowano do godz. 14 w Turyngii - 59,2 proc. i w Saksonii-Anhalcie - 52,6 proc. Dane z popołudnia nie obejmują wyborców głosujących korespondencyjnie.
Frekwencja w wyborach do Bundestagu w 2021 r. - po powtórzonych w związku z nieprawidłowościami wyborach w Berlinie - wyniosła 76,4 proc. Cztery lata temu odsetek wyborców głosujących korespondencyjnie wyniósł ponad 47 proc., częściowo z powodu pandemii COVID-19.
Kto otrzyma ile mandatów?
Socjaldemokraci uzyskali w niedzielę najgorszy wynik w powojennej historii Niemiec. W porównaniu do wyborów do Bundestagu z września 2021 r. stracili oni około 9,5 pkt. proc. Spadek poparcia odnotowali też liberałowie z FDP - około 6,5 pkt. proc. w porównaniu do poprzednich wyborów parlamentarnych.
Najwięcej zyskała AfD (ok. 9,5 pkt. proc.), następnie CDU/CSU (ok. 4,7 pkt. proc.) i Lewica (ok. 3,6 proc.) oraz założony w 2023 r. BSW (około 4,8 proc.).
Według obecnych prognoz z 630 miejsc w Bundestagu chadecja otrzyma 210, AfD - 145, SPD - 118. Zieloni będą mieli 94 deputowanych, a Lewica - 62.
Zwycięska chadecja do utworzenia większościowego rządu potrzebuje partnerów koalicyjnych. Po wykluczeniu współpracy z AfD, CDU/CSU ma szansę na koalicję z SPD. Według obecnych szacunków ewentualna koalicja chadeków z Zielonymi nie daje większości w parlamencie, a dodatkowo - poprzez krytykę Zielonych przez lidera bawarskiej CSU Markusa Soedera - stoi pod dużym znakiem zapytania. Ponadto potencjalnymi koalicjantami mogą być także balansujący na granicy progu wyborczego liberałowie z FDP i lewicowy BSW.
Radość w sztabie AfD i koalicyjne układy
Liderka AfD Alice Weidel - przemawiając przed zebranymi w sztabie - wskazywała, że "jako jedyna partia podwoiliśmy w porównaniu z poprzednimi wyborami nasz wynik". - Chciano nas "ściąć" o połowę, a okazało się coś wręcz przeciwnego - powiedziała.
Oświadczyła też: – Nasza ręka będzie zawsze wyciągnięta do wspólnego utworzenia rządu, ponieważ wola naszego społeczeństwa musi zostać przełożona na czyny.
- Wola wyborców jest wyraźnie odzwierciedlona, ludzie chcą niebiesko-czarnej koalicji - powiedziała Weidel telewizji ZDF.
Scholz bierze odpowiedzialność za porażkę
Matthias Miersch, sekretarz generalny SPD, ocenił, że "to historyczna porażka SPD". - To bardzo gorzki wieczór - stwierdził. Socjaldemokraci uzyskali najgorszy wynik od czasu II wojny światowej.
Kanclerz Olaf Scholz wziął na siebie odpowiedzialność za słaby wynik. - To gorzki wynik dla SPD, to porażka. To wynik, który będziemy musieli zostawić za sobą - mówił zgromadzonym w siedzibie partii. Podziękował przy tym wszystkim zaangażowanym w kampanię.
Bronił też osiągnięć swojego rządu z ostatnich czterech lat. Przypomniał, że był to trudny okres, ponieważ Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę wkrótce po dojściu jego gabinetu do władzy. Uznał też, że nie do przyjęcia jest tak wysoki wynik AfD. - Nigdy się z tym nie pogodzę - powiedział Scholz.
Dalej pogratulował swojemu rywalowi, Friedrichowi Merzowi z CDU.
Najpopularniejszy polityk w Niemczech, minister obrony Boris Pistorius jest bardzo rozczarowany wynikiem swojej partii SPD w wyborach do Bundestagu. - To druzgocący, katastrofalny wynik – powiedział Pistorius w niedzielę wieczorem.
Pistorius, odnosząc się do ewentualnych rozmów koalicyjnych socjaldemokratów z chadekami z CDU/CSU, stwierdził, że "zawsze byliśmy otwarci na rozmowy i jesteśmy". "Chodzi o odpowiedzialność, ale nie do nas należy teraz podjęcie jakichkolwiek kroków naprzód" – cytuje polityka agencja dpa.
CDU "patrzy w przyszłość z optymizmem". Ale przed nią trudne rozmowy
Sekretarz generalny CDU Carsten Linnemann powiedział, że nowym kanclerzem zostanie lider formacji Friedrich Merz. - Ważne jest, aby nastąpiła zmiana w polityce. (...) Znów patrzymy w przyszłość z ufnością i optymizmem. Chcemy pchnąć Niemcy do przodu z Friedrichem Merzem - dodał.
Lider formacji mówił zaś swoim zwolennikom, że "dzisiaj będziemy świętować, a od jutra zaczniemy pracować". - Świat na zewnątrz na nas nie czeka - ocenił. Chociaż jego partia zwyciężyła, to jej wynik był drugim najgorszym od czasu II wojny światowej.
Eksperci przewidują, że do utworzenia rządu będzie konieczne nawiązanie współpracy z innymi formacjami. Nadal nie jest jasne, czy unia CDU/CSU będzie musiała związać się z jedną czy z dwoma formacjami, by sformułować rząd większościowy - wskazuje Reuters. Wykluczyła ona już współpracę z AfD.
Media spekulują na temat możliwej koalicji chadecji z socjaldemokratyczną SPD i Zielonymi. Rozmowy koalicyjne mogą nie być proste, ponieważ lider CSU Markus Soeder (siostrzana partia do CDU, działająca w Bawarii) wielokrotnie wykluczał współpracę z Zielonymi.
Inny polityk CSU, Laxander Dobrindt, ocenił w niedzielę wieczorem, że jego zdaniem "wśród Zielonych nie nastąpi żadna zmiana polityki". - Dlatego nie wyobrażam sobie, aby mogła powstać koalicja (z Zielonymi) - wyjaśniał.
Po pierwszych prognozach po wyborach do Bundestagu sekretarz frakcji parlamentarnej CDU/CSU w Bundestagu Thorsten Frei postrzega utworzenie stabilnego rządu jako "ogromne wyzwanie". Stwierdził, że warunki do utworzenia stabilnego rządu nie są idealne. - Wszyscy muszą zdać sobie sprawę, że stawką jest przyszłość kraju - podkreślił polityk w niedzielę wieczorem.
Lider Lewicy mówi o wielkim sukcesie, Zieloni o "trudnym zadaniu"
Lider Lewicy Jan van Aken ocenił, że wynik partii w niedzielnych wyborach do niemieckiego Bundestagu to "wielki sukces".
- Zaczynaliśmy jako słabeusze, a teraz jesteśmy silniejsi niż wcześniej - podkreślił van Aken w rozmowie z publicznym nadawcą ZDF.
W ocenie van Akena następny rząd Niemiec będzie musiał stawić czoła silnej lewicowej opozycji.
Kandydat Zielonych na kanclerza Robert Habeck ocenił podczas wieczoru wyborczego partii, że miniona kampania była "taka, jaką chciał prowadzić". Zieloni "wywalczyli sobie wyjście" z kryzysu sondażowego, co - jego zdaniem - "nie było oczywiste". - Jesteśmy również gotowi wziąć na siebie odpowiedzialność - oświadczył Habeck, dodając, że Niemcy stoją przed trudnym zadaniem utworzenia rządu i musi to nastąpić szybko.
Sahra Wagenknecht i jej sojusz BSW obawiają się czy znajdą się w Bundestagu. Po sukcesach w wyborach landowych na wschodzie Niemiec porażka byłaby gorzka dla założonej w 2023 r. partii. - Nadal musimy drżeć - powiedziała Wagenknecht, odnosząc się do obecnych prognoz, według których BSW ma 4,8 proc. głosów. - Ale nawet jeśli nie wystarczy to (by wejść) do Bundestagu, nie będzie to koniec BSW - zapowiedziała Wagenknecht.
Stawiski: AfD skupiła niezadowolenie ze wszystkich procesów w Niemczech
Jacek Stawiski, dziennikarz prowadzący program "Horyzont", zwracał uwagę, że celem AfD jest "przynajmniej równorzędność z tradycyjną prawicą". - Ona nie chce być postrzegana jako prawica radykalna, tylko chce zabierać elektorat mieszczański, centrowy chadecji - mówił. Dodał, że zagarnęli już sporą część wyborców liberałów czy socjaldemokratów.
- AfD jest cierpliwa. Jeszcze kilka lat temu kojarzyliśmy skrajną prawicę jako gangi skinheadów. Ludzi, którzy maszerują z symbolami cesarstwa niemieckiego - bo nazistowskie symbole są zakazane, ale bliskie im kolorystycznie są symbole cesarstwa - kontynuował. - A czym jest AfD? To jest formacja, która skupiła niezadowolenie ze wszystkich procesów, które się dokonały w Niemczech w ostatnich 10-15 latach. Zaczynając od kryzysu finansowego, a skończywszy na imigracji. Stała się partią białych kołnierzyków i balansuje na granicy ekstremizmu, takiego faszyzującego - ocenił.
Według niego "to jest prawdziwe wyzwanie dla niemieckiej sceny politycznej".
Stawiski mówił również, że powinniśmy zwrócić uwagę na "fragmentaryzację sceny politycznej" w Niemczech. -Liberałowie są prawdopodobnie poza parlamentem federalnym. To dramatycznie utrudnia chadecji stworzenie rządu - powiedział
Źródło: PAP, Reuters, Tagesschau, BBC
Źródło zdjęcia głównego: Martin Divisek/EPA/PAP