Wołodymyr Zełenski obiecywał, że dojdzie do zawieszenia broni, że wojna się zakończy i nie będą już ginąć żołnierze i teraz jest zakładnikiem swojej obietnicy - wyjaśnia ukraiński politolog Nedim Useinow. W ostatnich dniach w Donbasie zginęło kolejnych czterech ukraińskich żołnierzy. Prezydent Ukrainy pyta, ilu ludzi musi jeszcze zginąć? I apeluje do Władimira Putina. Materiał magazynu "Polska i Świat" w TVN24.
Każde uderzenie dzwonu i wystrzał to znak, że w Donbasie zabity został kolejny ukraiński żołnierz. Wczoraj ten dzwon bił aż cztery razy. Na kolejne ofiary konfliktu zareagował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
- Dzisiaj rano rozmawiałem z prezydentem Rosji Władimirem Putinem i powiedziałem mu, że to nas nie zbliża do pokoju. Poprosiłem go, żeby wpłynął na bojowników w Donbasie, żeby przestali zabijać naszych ludzi - poinformował ukraiński prezydent na konferencji prasowej w środę.
"Ilu ludzi musi jeszcze zginąć"
- Oczywiście Putin odpowiedział, że trzeba przestrzegać porozumień, w tym porozumienia o zawieszeniu broni, natomiast Zełenski wiedział, co robi, bo jeżeli kogokolwiek separatyści posłuchają, to jest to tylko Rosja i tylko Władimir Putin - tłumaczy Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Prezydent Ukrainy powiedział też, że zwróci się do kanclerz Niemiec Angeli Merkel o wznowienie rozmów pokojowych w tak zwanym formacie normandzkim, gdzie doszłoby do spotkania przywódców Niemiec, Francji, Rosji i Ukrainy.
- Przestańmy sobie mówić, że do spotkania ma dojść w tym roku, w którymś punkcie. A ilu ludzi musi jeszcze zginąć w tym roku? Dlatego chciałbym, żeby do tego spotkania doszło jak najszybciej - oświadczył Zełenski.
Tylko od stycznia według raportu OBWE w Donbasie zginęło 14 cywilów i 20 żołnierzy. Łącznie od 2014 roku wojna na wschodzie Ukrainy pochłonęła ponad 13 tysięcy istnień.
Zakładnik własnej obietnicy
- Zełenski obiecywał, że w ogóle dojdzie do zawieszenia broni, że wojna się zakończy i nie będą już ginąć żołnierze i teraz jest zakładnikiem swojej obietnicy - wyjaśnia ukraiński politolog Nedim Useinow.
Zdaniem ekspertów osiągnięcie tego celu będzie niemożliwe bez rozmów z Putinem.
- Zełenski stara się wybadać grunt, czy jest w ogóle jakieś pole do negocjacji i to ma służyć po pierwsze polityce wewnętrznej, pokazywać Ukraińcom, że tak jak obiecywał, będzie łączył a nie dzielił, a po drugie jest to sygnał dla Europy, że Ukraina stara się zrobić cokolwiek - twierdzi Anna Maria Dyner.
Jak przekonują eksperci, obecny prezydent Ukrainy ma większe szanse na sukces w rozmowach z Kremlem niż jego poprzednik. Ma też inny stosunek do separatystów których jeszcze w czasie kampanii wyborczej nazwał powstańcami.
- Zełenski jest bardziej kompromisowy, niż [Petro - przyp. red.] Poroszenko, jest rosyjskojęzyczny, jest jakby swój, ze wschodu Ukrainy i naprawdę chce coś osiągnąć, bo zarówno Ukraina, jak i Rosja są zmęczone tym konfliktem - uważa prof. Mikołaj Iwanow z Uniwersytetu Opolskiego.
"Między młotem a kowadłem"
Co nie oznacza, że Kijów obiera kurs na wschód. - Ukraina nadal chce być w Unii Europejskiej, Ukraina, co podkreślał Zełenski, nadal chce być w NATO - dodaje Iwanow.
Jednak, żeby spełnić te marzenia prezydent Ukrainy musi rozwiązać sytuację na Krymie i w Donbasie. Jaką cenę przyjdzie za to zapłacić? To zależy od Władimira Putina. - Zełenski znalazł się między młotem a kowadłem, pomiędzy potrzebami wewnętrznej polityki i potrzebami społeczeństwa ukraińskiego a interesami Kremla, które się nie zmieniły - tłumaczy ukraiński politolog.
Autor: momo//now / Źródło: tvn24