Syryjskie wojsko wdarło się do Dżisr al-Szugur, gdzie od kilku dni toczyły się starcia. Według wersji rządowej, uzbrojone gangi atakowały tam policjantów i wojskowych. Opozycja twierdzi, że w mieście doszło do buntu żołnierzy, którzy odmówili strzelania do demonstrantów.
Nad miastem unoszą się śmigłowce wojskowe. Często słychać strzały z broni maszynowej a na ulicach pojawiły się ciężarówki wyładowane żołnierzami. Według organizacji opozycyjnych, doszło również do ostrzału artyleryjskiego części miasta.
Sabotażyści czy demonstranci?
Według telewizji państwowej, "trwają ostre starcia między oddziałami wojska a członkami grup zbrojnych na peryferiach i w centrum miasta". - Oddziały armii oczyściły szpital z grup zbrojnych - podała telewizja, Jak poinformował dziennikarz AP, który wjechał do miasta w grupie dziennikarzy zabranych wraz z wojskiem, żołnierze zatrzymali pewną liczbę rebeliantów.
Władze utrzymują, że miasto było opanowane przez "grupę terrorystów sabotażystów", którzy zabiły w zeszłym tygodniu 120 policjantów. Operacja wojska miała na celu "przywrócenie porządku". Informacje o zbuntowanych wojskowych podali uchodzcy, którzy przekroczyli nieodległą od Dżisr al-Szugur granicę z Turcją.
Atak na miasto jest kolejną odsłoną brutalnego tłumienia niepokojów społecznych, które trwają w Syrii od połowy marca. Wielu obywateli buntuje się przeciw dyktaturze prezydenta Baszara el-Asada. Według Amnesty International dotychczas w wyniku działań sił bezpieczeństwa zginęło ponad 1100 osób.
Źródło: PAP, lex.pl