Strach przed Rosją w przypadku Niemiec jest dość realny. Strategicznym celem ich polityki jest to, żeby się nie wychylać - mówił w TVN24 profesor Klaus Bachmann, historyk, politolog z SWPS. Jak stwierdził, Niemcy "mają wiodącą rolę w sprawach ekonomicznych, finansowych", ale "w sprawach militarnych są karłem".
W piątek na spotkaniu grupy kontaktowej do spraw wsparcia obronnego Ukrainy w bazie Ramstein przedstawiciele 50 krajów dyskutowali o możliwościach pomocy militarnej dla Kijowa. Podczas spotkania uczestnikom nie udało się dojść do porozumienia w sprawie dostawy czołgów Leopard na Ukrainę. USA i inni sojusznicy spodziewali się, że Niemcy same dostarczą Ukrainie czołgi i pozwolą na to innym krajom jako państwo producent tych wozów bojowych. Tak się nie stało.
Bachmann: strategiczny cel tej polityki jest taki, żeby się nie wychylać
O niemieckiej polityce w sprawie dozbrajania Ukrainy mówił we wtorek w "Rozmowie Piaseckiego" profesor Klaus Bachmann, historyk, politolog z Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
- Strategiczny cel tej polityki jest taki, żeby się nie wychylać, żeby inni poszli pierwsi, zwłaszcza Stany Zjednoczone, bo wtedy ewentualne retorsje ze strony Rosji trafiają w nich, a nie w nas - stwierdził.
Zaznaczył, że "pod względem gospodarczym to jest w dużej mierze iluzja", bo "ze względu na te przetasowania od lutego ubiegłego roku - sankcje, transformacja handlu międzynarodowego, izolacja Rosji - to w tej chwili handel zagraniczny Niemiec z Rosją to 0,7 procent całego handlu zagranicznego". - To jest kompletnie bez znaczenia - mówił.
Jak dodał, "strach przed Rosją w przypadku Niemiec jest dość realny". - Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, żeby myśleć o Niemczech, że to są ci, którzy inicjują zmiany, prowadzą politykę, mają wiodącą rolę. Zazwyczaj tak jest w sprawach ekonomicznych, finansowych, tak zawsze było w ostatnich kilkudziesięciu latach - powiedział Bachmann.
Ale - zaznaczył - "w sprawach militarnych Niemcy są karłem". - Jeśli na moment sobie wyobrazimy, że Rosja w jakiś sposób próbuje ukarać Niemcy, (…) za to, że dostarczają Leopardy, to Niemcy są kompletnie bezbronni - ocenił gość TVN24.
- Przemysł zbrojeniowy mamy fantastyczny, na światowym poziomie. Może robić prawie wszystko. Natomiast jest kwestia, czy politycznie tego chcemy - dodał.
Bachmann: być może Scholz usłyszał od Putina, że to jest granica
Według Bachmanna Niemcy są drugim po Stanach Zjednoczonych dostawcą broni na Ukrainę. - Ale funkcjonuje rozróżnienie w polityce i myślę, że też w urzędzie kanclerskim - że my dostarczamy tylko broń, za pomocą której Ukraina może się bronić. (...) Myślę, że to w dużej mierze jest oparte o iluzję. Każdy wojskowy mi mówi, że to rozróżnianie przez polityków broni ofensywnej i defensywnej jest bez sensu, bo teoretycznie nawet kamizelką kuloodporną można kogoś zabić - powiedział.
Dodał, że "przy Leopardach funkcjonuje takie myślenie, że to broń ofensywna, czołg, za pomocą którego można zdobyć obcy teren". - I dlatego jest ta granica. Być może Scholz słyszał coś od Putina albo myśli, że słyszał coś od Putina, że to jest jakaś granica i teraz to stosuje. Nie wykluczam - zaznaczył historyk.
Bachmann o reparacjach: jedna strona nie chce zmieniać statusu quo, więc negocjacji nie będzie
Gość TVN24 poruszył też temat reakcji Niemców na polskie żądania dotyczące wypłacenia reparacji wojennych. Zapytany, czy "robi na Niemcach wrażenie", czy "jest kwitowane wzruszeniem ramion", odparł: - To drugie.
- Jest bardzo prosta zasada w negocjacjach międzynarodowych. Do negocjacji dochodzi tylko wtedy, kiedy obie strony chcą zmienić status quo. A tutaj jedna stronie nie chce, więc do negocjacji nie dojdzie - stwierdził.
Zaznaczył, że "dyplomacja niemiecka wstrzymuje to już dłużej w stosunku do Grecji i do Włoch", a "nie ma możliwości sądowej, jakiegoś arbitrażu międzynarodowego, by ją do tego zmusić".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24