Ukraina gromadzi liczące milion żołnierzy siły, wyposażone w zachodnią broń, aby odzyskać okupowane przez Rosję tereny na południu kraju - powiedział ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow w wywiadzie dla poniedziałkowej edycji dziennika "The Times".
W pierwszym wywiadzie dla brytyjskiej gazety od rozpoczęcia rosyjskiej napaści na Ukrainę Reznikow powiedział, że prezydent kraju Wołodymyr Zełenski nakazał ukraińskiemu wojsku odzyskać okupowane obszary w rejonie Morza Czarnego, które są kluczowe dla gospodarki kraju.
"Rozumiemy, że z politycznego punktu widzenia jest to bardzo potrzebne naszemu krajowi. Prezydent wydał rozkaz najwyższemu dowódcy wojska, aby opracował plany. Po tym sztab generalny odrabia zadanie domowe i mówi, że aby osiągnąć ten cel, potrzebujemy XYZ" - powiedział.
"To jest moja praca. Piszę listy do odpowiedników w krajach partnerskich, generałowie mówią o tym, dlaczego potrzebujemy tego rodzaju broni, a potem dostajemy decyzje polityczne" - wyjaśnił.
"Potrzebujemy więcej, szybko, by ratować życie naszych żołnierzy"
Reznikow powiedział, że jego brytyjski odpowiednik Ben Wallace był kluczem do pomocy w zmianie podejścia do dostarczania broni Ukrainie, by zamiast starego sowieckiego sprzętu otrzymywała ona broń w standardzie NATO, w tym systemy wieloprowadnicowych wyrzutni pocisków kierowanych czy zaawansowane technologicznie drony.
"To był długi proces, półtora miesiąca, ale uzyskaliśmy efekt. Ukraina miała siły zbrojne z epoki sowieckiej z trzydziestoletnią bronią. Zmieniliśmy to w trzy miesiące" - wskazał. Powiedział, że jest zadowolony ze wsparcia, jakie Ukraina otrzymuje od partnerów z NATO, ale nie z tempa dostaw. "Potrzebujemy więcej, szybko, by ratować życie naszych żołnierzy. Każdego dnia, kiedy czekamy na haubice, możemy stracić stu żołnierzy" - przekonywał Reznikow. Zauważył, że kraje zachodnie zwiększały dostawy broni dopiero, gdy Ukraina udowodniła, że może skutecznie walczyć, a na początku inwazji nie doceniły jej determinacji do obrony i jednocześnie przeszacowały siłę wojsk rosyjskich.
"Patrzyliśmy w oczy naszym partnerom"
Reznikow wyraził przekonanie, że zapowiedziane przez premiera Borisa Johnsona odejście ze stanowiska nie wpłynie na złożone przez niego obietnice w kwestii szkolenia ukraińskich wojsk. Johnson podczas wizyty w Kijowie zaoferował przeszkolenie 10 tys. żołnierzy co 120 dni i obecnie w ramach tego na poligonach w Anglii brytyjscy żołnierze szkolą już dwa bataliony ukraińskich żołnierzy. "Patrzyliśmy w oczy naszym partnerom, mam świetne relacje z Benem Wallace'em i Jamesem Heappeyem (zastępca ministra obrony - red.), nasz minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba rozmawia z Liz Truss, widziałem w Londynie wiele ukraińskich flag na wszystkich oficjalnych budynkach i innych niż oficjalne też" - podkreślił Reznikow.
"Okrzyk motywacyjny", nie "konkretny plan"
Korespondent BBC w Kijowie Joe Inwood ocenia, że wypowiedź Reznikowa o milionowej armii szykowanej do kontrataku to bardziej "okrzyk motywacyjny niż konkretny plan".
Również dr Jack Watling z Royal United Services Institute podaje w wątpliwość liczbę podaną przez Reznikowa. - To nie jest milionowa siła, która przeprowadzi kontratak - przekonuje. Zastanawia się również nad celem jego oświadczenia. - Normalnie, przeprowadzając kontratak zależałoby ci na zaskoczeniu operacyjnym, więc publiczne ogłoszenie tego (planu - red.) ma częściowo na celu zmuszenie Rosjan do zaangażowania większych zasobów do ochrony przed tym zagrożeniem - dodaje.
"Ukraina może sądzić, że sytuacja, w której Rosja koncentruje swoje wysiłki militarne na wschodzie kraju to dobry moment, by spróbować odbić część południa. Ale prawda jest taka, że większość ukraińskich zasobów wojskowych pochłaniają zaciekłe walki w Donbasie" - komentuje Joathan Beale, korespondent BBC specjalizujący się w tematach militarnych.
Dodaje, że rozmawiał z wieloma ukraińskimi jednostkami, które straciły już ponad połowę swoich żołnierzy i potrzebują posiłków. Zwraca również uwagę, że ukraińską pewność siebie zwiększyły dostawy broni z Zachodu, w tym bardziej zaawansowanych systemów artyleryjskich dalekiego zasięgu. Choć - jak dodaje - wciąż nie w takiej liczbie, jakiej potrzebują Ukraińcy.
"Pytanie brzmi, czy Ukraina naprawdę jest gotowa do przeprowadzenia wielkiej ofensywy na południu, podczas gdy jej siły próbują powstrzymać rosyjskie postępy na wschodzie" - zastanawia się dziennikarz.
Jak pisze, zachodni politycy dali jasno do zrozumienia ukraińskim politykom i dowódcom wojskowym, że teraz nie jest czas na podejmowanie poważnej kontrofensywy. "Może to poprawić morale, ale jednocześnie może łatwo utknąć w martwym punkcie" - ocenia. Zauważa, że jak dotąd ukraińskie operacje kontrofensywne wokół Charkowa i Chersonia odniosły ograniczony sukces, a Ukraińcy "potrzebują jeszcze czasu na odbudowę" swojego potencjału militarnego.
Źródło: PAP, BBC