Rosyjskie wojska na Ukrainie zaczęły prawdopodobnie przerwę operacyjną i ograniczają się do działań na małą skalę, by zregenerować wyczerpane siły - ocenił amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Dodano, że Kreml szykuje niejawną mobilizację gospodarki na przedłużoną wojnę.
Po raz pierwszy w ciągu 133 dni wojny władze Rosji nie ogłosiły w środę żadnych zdobyczy terytorialnych, co potwierdza wcześniejsze przypuszczenia ISW, że rosyjskie wojska mają przerwę operacyjną po przejęciu kontroli nad Lisiczańskiem w obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy - napisano w najnowszym raporcie Instytutu.
Według ISW ostatniej doby siły rosyjskie wciąż prowadziły nieudane ataki na ograniczoną skalę na wszystkich kierunkach. Przerwa operacyjna nie zakłada zaprzestania wszelkich działań wojennych. Oznacza natomiast, że Rosjanie będą ograniczeni do działań na małą skalę, będą się starali przygotować grunt pod większe operacje ofensywne i odzyskać zdolności bojowe - ocenili eksperci.
ISW: Kreml chce przygotować się na przedłużoną wojnę na Ukrainie
Kreml w dalszym ciągu dąży do stworzenia warunków dla ukrytej mobilizacji rosyjskiej gospodarki. Duma Państwowa, niższa izba parlamentu Rosji, przyjęła ustawę, która ma dać rządowi znacznie bardziej bezpośrednią kontrolę nad działalnością państwowych i prywatnych firm. Pozwoli między innymi na odwoływanie pracowników z urlopów i zmuszenie ich do pracy w weekendy, święta i w nocy. Ustawa musi jeszcze przejść przez wyższą izbę parlamentu, Radę Federacji, a następnie zostać podpisana przez prezydenta Władimira Putina. Kreml chce wykorzystać te przepisy, by wywrzeć nacisk na siłę roboczą, zwiększyć produkcję i przygotować się na przedłużoną wojnę na Ukrainie - ocenił ISW.
W raporcie napisano, że rosyjskie wojska przeprowadziły w środę operacje ofensywne na północ od Charkowa, a także na północny zachód i wschód od Słowiańska w obwodzie donieckim. Starały się też podejść w stronę Siewierska od granicy obwodów ługańskiego i donieckiego oraz do Bachmutu od południa. Według ISW Rosjanie mogą też tworzyć nową jednostkę wojskową we wsi Mulino w obwodzie niżnonowogrodzkim w Rosji.
Siły ukraińskie mogą natomiast próbować stworzyć warunki do kontrofensywy w kierunku okupowanego przez Rosję miasta Chersoń na południu Ukrainy - twierdzi ISW.
Relacja na żywo: 134. dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę
Sekretarz rady bezpieczeństwa Ukrainy: Rosjanie nie są w stanie atakować na kilku kierunkach
Sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ołeksij Daniłow ocenił w rozmowie z "Wall Street Journal", że po czterech miesiącach inwazji na Ukrainę widać, że rosyjski arsenał zaczął się wyczerpywać. Dodał, że siły wroga nie są już w stanie przeprowadzać równoczesnych ataków na więcej niż jednym odcinku frontu.
Po błędach w początkowej fazie wojny Moskwa postawiła na skuteczniejszą taktykę. Wojska rosyjskie próbowały dokonywać śmiałych wypadów w głąb Ukrainy, lecz poniosły porażkę i straciły przy tym elitarne jednostki. Teraz siły najeźdźcy posuwają się stopniowo do przodu pod osłoną artylerii - czytamy na łamach amerykańskiego dziennika.
"WSJ" zauważa, że dotychczasowe działania Kremla na wschodzie Ukrainy przypominają niektóre z poprzednich wojen toczonych przez Rosję. Podobnie jak w Czeczenii w latach 90. rosyjskie siły kompensują braki swoich oddziałów lądowych zmasowaną siłą ognia.
Daniłow: Rosjanie są bezbronni wobec systemów rakietowych
"Przeciwnik koncentruje znaczne zasoby artylerii i broni pancernej na każdym kilometrze kwadratowym. Nie jesteśmy w stanie temu sprostać, to daje Rosji przewagę. (...) Niemniej dziewięć mobilnych wyrzutni rakietowych HIMARS i podobne zestawy, przekazane nam przez USA i sojuszników, działają już na polu walki ze śmiertelnym dla wroga skutkiem. Rosjanie są bezbronni wobec tych systemów i bardzo zaniepokojeni" - zaznaczył Daniłow, cytowany przez "WSJ".
Jak podkreślono, dzięki wyrzutniom HIMARS ukraińskie wojska zaczęły atakować w precyzyjny sposób cele przeciwnika na tyłach frontu, między innymi magazyny amunicji i paliw na okupowanych terytoriach. Wcześniej przeprowadzanie takich operacji nie było możliwe. W ocenie Daniłowa jest jednak za wcześnie, by mówić o zmianie sposobu prowadzenia walki przez Kijów. Ukraina wciąż musi bronić się przed przeważającymi siłami wroga i potrzebuje znacznie więcej uzbrojenia z Zachodu.
Sekretarz RBNiO wyjaśnił przyczynę ataków rakietowych Kremla na obiekty cywilne. Zdaniem Daniłowa tak brutalne metody służą "zmniejszeniu skali poparcia dla wojny wśród ukraińskiego społeczeństwa". Nie są to jednak działania skuteczne, ponieważ zdecydowana większość Ukraińców nie dopuszcza możliwości ustępstw terytorialnych na rzecz Rosji za cenę pokoju.
"Nasze zwycięstwo powinno oznaczać odzyskanie wszystkich ziem zajętych przez wroga i zabezpieczenie kraju przed kolejnym atakiem. Zasadne jest jednak pytanie, czy takie rozumienie sukcesu podzielają partnerzy Ukrainy, którzy wspierają nas" - powiedział Daniłow, nawiązując do wciąż zbyt małych, w jego opinii, dostaw zachodniej broni.
W środę wieczorem ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski oświadczył, że artyleria dostarczana przez kraje NATO zaczęła wreszcie "działać na froncie z całą mocą". - Dokładność tego uzbrojenia jest taka, jaka powinna być - podkreślił szef państwa.
Źródło: PAP