- Pokrowsk w obwodzie donieckim to miejsce, w którym odbywa się połowa codziennych ataków w Ukrainie.
- W mieście pozostało trzy procent mieszkańców. Ewakuacją tego niebezpiecznego terenu zajmuje się specjalny oddział policji.
- O codzienności w tym strategicznym dla Ukraińców mieście opowiedział dziennikarz "Superwizjera" Michał Przedlacki.
Dziesięć lat temu w Donbasie rozpoczęła się rosyjska napaść na Ukrainę. Od tamtego czasu agresja Putina tylko rośnie. Mimo że pełnoskalowa inwazja na Ukrainę rozpoczęła się ponad trzy lata temu, Putin wciąż nie jest w stanie zająć całego Donbasu. Kluczowym punktem ukraińskiej obrony w tym regionie jest Pokrowsk - miasto, w którym krzyżują się ważne szlaki komunikacyjne. To właśnie na Pokrowsk przypada połowa codziennych ataków i walk w całej Ukrainie.
Dziennikarz "Superwizjera" Michał Przedlacki jest jednym z czterech dziennikarzy na świecie, którym udało się w ostatnim czasie dostać do tego oblężonego miasta. O tym, jak wygląda codzienność w Pokrowsku, opowiadał na antenie TVN24.
"To miasto Rosjanie próbują zdobyć za wszelką cenę"
Reportaż "Superwizjera" opowiada o "białych aniołach" z Pokrowska. - To specjalny oddział ukraińskiej policji, składający się wyłącznie z ochotników, którzy ewakuują ludzi z najbardziej ostrzeliwanych miejsc na froncie ukraińskim. W ciągu trzech lat swojego istnienia ewakuowali 11 tysięcy cywilów, w tym półtora tysiąca dzieci. I to jest jedyny zespół, który regularnie nadal wjeżdża do Pokrowska - tłumaczył dziennikarz.
ZOBACZ "ANIOŁY POKROWSKA" W TVN24+
Przedlacki pracował w Pokrowsku przez półtora miesiąca. Mówił, że dostało się tam w tym czasie jeszcze trzech dziennikarzy - laureatka Word Press Photo 2024 Julia Kochetova, Mstysław Czernow, zdobywca Oscara za dokument "20 dni w Mariupolu" i dziennikarz Associated Press.
- Pokrowsk jest trudnym miejscem, bo wiadomo, że zostanie się zaatakowanym na wjeździe, na wyjeździe. To miasto Rosjanie za wszelką cenę próbują zdobyć od blisko roku. Rosjanie stracili pod Pokrowskiem na pewno ponad 100 tysięcy żołnierzy - mówił dziennikarz.
Pokrowsk - oblężone miasto
Michał Przedlacki przyznał, że sam miał dwie bardzo niebezpieczne sytuacje. - Jeden ładunek z drona, który na nas spadł, był niewybuchem. To czasami się zdarza. W drugim przypadku zadziałała tak zwana zagłuszarka fal radiowych, co spowodowało, że drona zbiło z kursu - opowiadał.
- W Pokrowsku pozostało niecałe trzy procent dawnych mieszkańców miasta. Głównie są to osoby starsze, które bardziej boją się przyszłości, która ich czeka po wyjeździe, niż śmierci - mówił.
Dziennikarz "Superwizjera" założył zrzutkę na "na dwa auta i sprzęt potrzebny w ewakuacjach cywilów i żołnierzy z najbardziej zagrożonych terenów Ukrainy". Zbiórkę można wesprzeć tutaj.
Autorka/Autor: ek/kab
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24