- Agnieszka ostatni raz widziana była 9 kwietnia. Osiem dni później jeden z jej braci o zaginięciu młodej kobiety powiadomił policję. - Agnieszce już wcześniej zdarzało się znikać, ale zawsze wracała. Byliśmy przekonani, że tak będzie i tym razem - mówi Piotrek, brat zaginionej dziewczyny.
- Pięć lat wcześniej w tajemniczych okolicznościach zaginęła ich mama, Grażyna. Wyszła z domu w środku nocy, do dzisiaj nie została odnaleziona.
- Policja z psem tropiącym, strażacy i ratownicy szukają obu kobiet. Przeszukiwane są okoliczne tereny - lasy, łąki, wąwozy, pustostany, studnie i przepusty, ale ani po Agnieszce, ani po jej mamie nie ma śladu.
Głobikowa to niewielka miejscowość w powiecie dębickim na Podkarpaciu. Mieszka tam niespełna 600 osób. Wioska położona jest w górzystym i zalesionym terenie.
Rodzinny dom Agnieszki położony jest na uboczu, z dala od głównej drogi. Mieszkała tam z rodzicami i rodzeństwem - siostrą i dwójką braci. Ich ojciec zmarł w 2009 roku. Chorował na astmę, miał atak duszności, zmarł przed przybyciem ratowników. Po śmierci męża mama Agnieszki zaczęła znikać z domu. Nie było jej dzień, czasem dwa. Jechała do koleżanki do Dębicy lub szła do swojej siostry, która mieszka za lasem. Kiedy nie wracała na noc do domu, spała w stodołach, pustostanach, czasem w lesie.
13 października 2020 roku przepadła bez śladu. - Wstałem w nocy napić się wody, było około pierwszej w nocy, mama spała w kuchni. Nad ranem, koło szóstej, już jej nie było - wspomina Piotrek, z którym rozmawialiśmy o zaginięciu jego siostry, Agnieszki. Nie wie, czy mama wyszła w nocy, czy nad ranem. Nie wie też, w co była ubrana, ani gdzie się udała. Kobieta nikomu nie powiedziała, że wychodzi, nie zostawiła też żadnej kartki z wiadomością, nie miała telefonu komórkowego, więc nie można było do niej zadzwonić. To Agnieszka poinformowała policję o zaginięciu mamy.
Ona też znikała. Pierwszy raz w 2016 roku. Potem co jakiś czas. Czasem nawet na kilka dni. - Spała po pustostanach, stodołach, czasem my ją znaleźliśmy, czasem policja. Było też tak, że po trzech, czterech dniach wracała sama - opowiada Piotrek. Zawsze wtedy wyłączała telefon, nie było z nią kontaktu.
W kwietniu 2023 roku odnaleziono ją owiniętą w włókninę w niewielkim pomieszczeniu w pustostanie w Głobikowej. Spędziła tam sześć dni. Bez jedzenia i picia. Kiedy znaleźli ją policjanci była wycieńczona i zmarznięta. W ciężkim stanie została przetransportowana do szpitala.
Agnieszka nie pracowała, z powodu choroby była na rencie. Od stycznia tego roku mieszkała z bratem Piotrkiem w Głobikowej, w domku holenderskim, który sprowadził zza granicy.
- Wprowadziła się po sylwestrze, wróciła od chłopaka pobita. Nie pierwszy raz zresztą. Siostra choruje, nie może pić alkoholu. Kiedy mieszkała u mnie wszystko było w porządku, nie piła, nie uciekała, ale kiedy była u niego działy się cyrki - opowiada Piotrek, brat Agnieszki. - Prosiłem go, aby nie dawał siostrze alkoholu, bo jej nie wolno, ale to nic nie dawało. Agnieszka wracała z podbitym okiem, rozciętą wargą. W tego sylwestra interweniowała u niego policja, była też karetka - dodaje.
Nie zawsze mógł mieć na siostrę oko, bo pracował za granicą, ale we wrześniu ubiegłego roku złamał nogę i zjechał do kraju. - Ściągnąłem domek holenderski, w którym siostra miała swój pokój. Wszystko było w porządku, ale ten chłopak nie dawał Agnieszce spokoju. Wydzwaniał do niej, ona odrzucała połączenia, wyłączała telefon i tak w kółko. W końcu odebrała telefon, zamydlił jej oczy i znowu zaczęła się z nim spotykać. Była u niego przed zaginięciem, wróciła, znowu pojechała i wtedy mu uciekła - relacjonuje.
Poszła do toalety i przepadła
Agnieszka i jej partner Robert znają się od kilku lat, parą zostali w listopadzie 2023 roku. To on ostatni widział 32-latkę. Była środa, 9 kwietnia.
- Zatrzymałem się samochodem przed sklepem spożywczym w Głobikówce (wioska sąsiadująca z Głobikową, przyp. red.). Agnieszka powiedziała, że idzie skorzystać z toalety - za sklepem stoją dwa toi toie, ja w tym czasie poszedłem do sklepu zrobić zakupy. Po kilku minutach wyszedłem, schowałem zakupy do auta, Agnieszki jeszcze nie było. Odczekałem jeszcze kilka minut i poszedłem sprawdzić, czy wszystko w porządku, zajrzałem najpierw do jednej, później do drugiej toalety, ale jej tam nie było. Kilkukrotnie krzyknąłem "Agnieszka, gdzie jesteś?". Podszedłem w stronę pobliskiego lasu, ale jej nigdzie nie było. Poczekałem jeszcze chwilę po czym zadzwoniłem do jej brata (Łukasza, przyp. red.) i powiedziałem, że Agnieszki nie ma. Podjechałem do niego a on powiedział: "zrobiła to co zwykle, poszła w długą". Na początku się nie przejął, bo już wcześniej znikała, ale kiedy po czterech dniach nie wróciła, zaczęliśmy jej szukać w lesie, w pustostanach, w których wcześniej się chowała - zrelacjonował w rozmowie z tvn24.pl 33-letni Robert, partner Agnieszki.
17 kwietnia Łukasz o zaginięciu siostry powiadomił policję.
- Do tej pory nie zdarzało się, aby siostra znikała na tak długo. Nie wiem, co się tam między nimi (Agnieszką a jej chłopakiem) podziało, że mu uciekła spod tego sklepu - mówi Piotrek.
Uważa, że relacja z Robertem nie służyła siostrze. - Dawał jej wódkę, choć wiedział, że nie powinna pić. Dopóki była u mnie normalnie funkcjonowała, ale od niego wracała pobita. Chwilę posiedziała tutaj i znowu szła do niego - opowiada Piotrek.
Robert: - To nie do końca było tak, nikt jej do picia nie zmuszał, a jak coś wypiła to sama skakała do bitki - mówi.
- A jak Agnieszka zachowywała się przed zaginięciem? - pytam Roberta.
- Miała obniżony nastrój. Na ogół była wesołą dziewczyną, ale zdarzało się, że popadała w depresję. Potrafiła się cały dzień nie odzywać. Kiedy pytałem ją o te ucieczki odpowiadała, że musi się wyciszyć, że nie chce z nikim rozmawiać - odpowiada.
Agnieszka nie zabierała ze sobą jedzenia i picia. Wyłączyła też telefon, który od dnia zaginięcia pozostaje nieaktywny.
Policjanci bardzo lakonicznie informują o podejmowanych działaniach poszukiwawczych.
Podkomisarz Jacek Bator, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Dębicy, w rozmowie z tvn24.pl zapewnił, że policjanci wszczęli poszukiwania 32-latki bezpośrednio po otrzymaniu zgłoszenia o jej zaginięciu, 17 kwietnia.
"Prowadzono poszukiwania w miejscu, gdzie po raz ostatni była widziana zaginiona, w miejscu zamieszkania oraz w miejscu zamieszkania jej partnera. Poszukiwania objęły miejscowości Głobikowa, Głobikówka, sprawdzono obszar o powierzchni około 200 hektarów" - przekazał nam podkomisarz Bator. Dodał, że czynności poszukiwawcze nadal są prowadzone. Przeszukiwane są m.in. pustostany i miejscowe lasy.
Jak zwracają uwagę ratownicy z Ochotniczej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Zawadki Brzosteckiej, którzy biorą udział w działaniach, teren poszukiwań jest trudny. Głobikowa położona jest w górzystym i zalesionym terenie. Nie w każdej miejsce da się dojść i sprawdzić. A jak zaznacza brat zaginionej kobiety, mogła ukryć się wszędzie. - Za każdym razem, kiedy została odnaleziona, zmieniała kryjówkę. Chowała się nie tylko w budynkach, ale mogła się też ukryć w jakimś zagłębieniu w ziemi - mówi.
Ktokolwiek widział...
Agnieszka jest szczupła, ma około 150 cm wzrostu i ciemne włosy do połowy pleców.
W chwili zaginięcia ubrana była w czarne leginsy, brązową zimową kurtkę z kapturem obszytym jasnym futrem i różową czapkę.
Osoby, które widziały Agnieszkę lub wiedzą, gdzie może przebywać, lub posiadają jakiekolwiek informacje o jej losie proszone są o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Dębicy pod numerem telefonu 47 8228 310 lub 311.
Cały czas poszukiwana jest także mam Agnieszki, Grażyna Przepaśniak. Z komunikatu, który widnieje w policyjnej bazie dowiadujemy się, że kobieta w chwili zaginięcia miała 58 lat. Ostatni raz widziana była w jasnej koszuli nocnej i ciemnych spodniach.
Osoby, które posiadają informacje na temat losu pani Grażyny proszeni są o kontakt z policją pod numerem telefonu 47 8212 310.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Ochotnicza Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza Zawadka Brzostecka/KPP w Dębicy