Arabia Saudyjska na razie nie zareagowała na propozycję prezydenta Rosji Władimira Putina, który zaoferował Rijadowi zakup rosyjskich systemów rakiet przeciwlotniczych.
- Jesteśmy gotowi udzielić odpowiedniej pomocy Arabii Saudyjskiej. Wystarczy, by przywódcy Arabii Saudyjskiej podjęli mądrą decyzję, podobnie jak w swoim czasie postąpili przywódcy Iranu, kupując S-300, lub jak zrobił to prezydent Erdogan, kupując w Rosji najnowsze systemy obrony powietrznej S-400 Triumf - mówił Putin w czasie poniedziałkowego spotkania z przywódcami Turcji i Iranu, Recepem Tayyipem Erdoganem i Hasanem Rowhanim.
Propozycja Putina padła po atakach na saudyjskie rafinerie, do których przyznali się jemeńscy Huti, a o które oskarża się Iran. Prezydent Rosji przekonywał, że systemy przeciwlotnicze "będą niezawodnie chronić wszelkie obiekty infrastruktury w Arabii Saudyjskiej".
We wtorek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział dziennikarzom, że Arabia Saudyjska na razie nie zareagowała na propozycję Putina.
Pytany o to, kto może stać za atakami na rafinerie, odpowiedział, że Kreml "nie ma jeszcze żadnych danych, które pozwoliłyby na wyciągnięcie wniosków". - Nie jesteśmy zwolennikami pochopnych oskarżeń ani wniosków dotyczących tego, kto stoi za tym atakiem - powiedział Pieskow.
Celem sobotnich ataków były instalacje naftowe koncernu Aramco w Bukajk i Churajs na wschodzie Arabii Saudyjskiej. Do ataków przyznał się wspierany przez Iran rebeliancki ruch Huti, walczący w Jemenie z siłami rządowymi; te z kolei wspiera koalicja pod przywództwem Arabii Saudyjskiej. Huti twierdzą, że do ataków użyli dronów.
Wysoki rangą urzędnik amerykański w rozmowie z agencją Reutera mówił jednak, że zakres i precyzja ataków wskazują, że zostały one przeprowadzone z Iranu, a nie z Jemenu.
Autor: tas/mtom / Źródło: PAP, Kommiersant
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru