Uciekł do USA, pracował dla CIA. Były oficer sowieckich służb nie żyje

Czy Agca wiedział, że mógł działać na zlecenie KGB? (nagranie archiwalne)
Czy Agca wiedział, że działa na zlecenie KGB?
Źródło: TVN24

Wiktor Szejmow, który - będąc funkcjonariuszem Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) - w 1980 roku zbiegł ze Związku Sowieckiego, zmarł w wieku 73 lat w Stanach Zjednoczonych - podał dziennik "Washington Post". Gazeta określiła ucieczkę jako "jeden z najbardziej znaczących przypadków przejścia funkcjonariusza sowieckich służb specjalnych na stronę amerykańską".

Wiktor Szejmow zmarł 18 października, "Washington Post" poinformował o tym w czwartek na swojej stronie internetowej. Jak przekazała gazecie jego żona Olga, Szejmow zmarł z powodu powikłań po zapaleniu płuc.

Jego ucieczkę ze Związku Radzieckiego "Washington Post" określa jako "jeden z najbardziej znaczących przypadków przejścia funkcjonariusza sowieckich służb specjalnych na stronę amerykańską podczas zimnej wojny".

W 1990 roku, po 10 latach życia w ukryciu w Stanach Zjednoczonych, Szejmow miał powiedzieć, że "chciał zaszkodzić systemowi komunistycznemu w największym stopniu, w jakim mógł".

Ucieczka po śmierci kolegi

Jak napisał "Washington Post", Szejmow zdecydował się na ucieczkę z ZSRR, kiedy jego przyjaciel i kolega z KGB, który krytykował sytuację w kraju, został zabity. Według publikacji, na różne sposoby szukał możliwości nawiązania kontaktu z amerykańskimi służbami. Udało mu się to w ambasadzie amerykańskiej w Warszawie, gdy został wysłany przez KGB do Polski.

W 1990 roku na konferencji prasowej w Waszyngtonie Szejmow mówił o związkach KGB z zamachem na papieża Jana Pawła II. Jak opowiadał, wydane zostało polecenie znalezienia sposobu, by "zbliżyć się" do papieża, a w slangu KGB "było jasne, że kiedy mówi się o tym, by się zbliżyć, to tylko z jednego powodu".

W filmie dokumentalnym wyemitowanym w telewizji niemieckiej w 1997 roku Szejmow zapewnił, że widział depeszę skierowaną do swojego przełożonego Jurija Andropowa, ówczesnego szefa KGB, dotyczącą zamachu na Jana Pawła II.

Rozwiązana zagadka w Pekinie

Według życiorysu opublikowanego przez "Washington Post", urodzony w 1946 roku Szejmow pracował w 8. Głównym Zarządzie KGB, zajmującym się komunikacją i szyframi. Awansował w trakcie służby do stopnia majora. W Pekinie rozwiązał zagadkę konstrukcji budynku ambasady ZSRR, odkrywając, że w zbudowanym w latach 50. gmachu Chińczycy zainstalowali kanały akustyczne przenoszące dźwięk bez potrzeby wzmacniania elektronicznego.

W trakcie pracy w utajnionym wydziale KGB zajmującym się szyfrowaniem, Szejmow brał udział w przygotowywaniu codziennych informacji dla członków Biura Politycznego partii komunistycznej.

"Zaczynasz widzieć niezależną informację dostępną kilku 'zaufanym' ludziom, która jest sprzeczna z tym, czego uczono cię wcześniej. Masz możliwość oglądania tego, co robi KGB. Ono powinno bronić ludzi sowieckich, ale tego nie robi. Działa przeciwko nim i przeciwko całemu światu" - tłumaczył Szejmow w wywiadzie dla "Washington Post" w 1990 roku.

Fotografie tajnych dokumentów

Po nawiązaniu kontaktu z CIA Szejmow musiał udowodnić Amerykanom, że jest tym, za kogo się podaje. W tym celu przekazywał im fotografie tajnych dokumentów. 16 maja 1980 roku, po dwumiesięcznych przygotowaniach, został wywieziony z Moskwy z żoną i kilkuletnią córką. W swoich wspomnieniach Szejmow twierdził, że kierowcą samochodu, którym uciekali, był mężczyzna mówiący z polskim akcentem. Nigdy nie podano, w którym miejscu przekroczyli granicę ZSRR.

Przez długi czas w ZSRR sądzono, że rodzina padła ofiarą przestępstwa, dopiero w 1985 roku KGB dowiedziało się, że Szejmow może znajdować się w USA, a ostatecznie rosyjskie służby potwierdziły to w 1988 roku.

Wśród informacji, które Szejmow przekazał Amerykanom było między innymi zdekonspirowanie dwóch osób szpiegujących dla KGB w Departamencie Stanu USA. Szejmow ostrzegł także, że budynek ambasady USA w Moskwie zbudowany na początku lat 80. będzie naszpikowany urządzeniami podsłuchowymi.

Po dziesięcioletniej pracy w USA dla amerykańskich służb Szejmow zajął się biznesem. Podczas pobytu w USA zapewniał, że Amerykanie obiecali mu milion dolarów za ucieczkę i dożywotnią opiekę medyczną. CIA jednak temu zaprzeczała. Według doniesień rosyjskich mediów, sprawa trafiła do sądu. Później strony zawarły ugodę.

"Wiktor Szejmow resztę życia spędził w Stanach Zjednoczonych, gdzie uzyskał obywatelstwo i opublikował kilka książek" - napisał portal rosyjskiej sekcji Radia Swoboda
"Wiktor Szejmow resztę życia spędził w Stanach Zjednoczonych, gdzie uzyskał obywatelstwo i opublikował kilka książek" - napisał portal rosyjskiej sekcji Radia Swoboda
Źródło: svoboda.org

W jaki sposób uciekł z ZSRR?

"Nadal nie wiadomo, w jaki sposób ona sam i jego rodzina zostali wywiezieni z ZSRR. Według jednej wersji, przewieziono ich samochodem wyposażonym w tajną skrytkę przez granicę lądową. Przy czym podawane miejsce ewentualnego przekroczenia granicy jest różne: Finlandia lub Karpaty. Według innej wersji, Szejmow został przebrany za pilota i wywieziony pod postacią członka załogi jednego z samolotów pasażerskich. W tym samym czasie jego żona i córka miały zostać umieszczone w specjalnym pojemniku ładunkowym, dziewczynce rzekomo podano pigułki nasenne. Tak czy inaczej, w maju 1980 roku rodzina Szejmowa zniknęła bez śladu, co wywołało popłoch w KGB" - tak opisał sprawę sprzed lat portal rosyjskiego tygodnika "Agrumienty i Fakty".

"Wiktor Szejmow resztę życia spędził w Stanach Zjednoczonych, gdzie uzyskał obywatelstwo, opublikował kilka książek, w tym autobiografię Tower of Secrets (Wieża Tajemnic), a także założył firmę zajmującą się cyberbezpieczeństwem Invicta Networks" - podał portal rosyjskiej sekcji Radia Swoboda.

Autor: tas//rzw / Źródło: PAP, Argumienty i Fakty, Radio Swoboda

Czytaj także: