Kościół metodystyczny w Charleston, w którym w środę wieczorem 21-letni Dylann Roof zastrzelił dziewięciu Afroamerykanów, zostanie ponownie otwarty w niedzielę.
Świątynia, w której doszło do tragedii, powstała w XVIII wieku i należy do najstarszego na południu USA Afrykańskiego Episkopalnego Kościoła Metodystycznego. Odwiedzali ją wszyscy bojownicy o prawa obywatelskie dla Afroamerykanów, włącznie z pastorem Martinem Lutherem Kingiem.
- Kościół będzie otwarty cały dzień. Spotkamy ludzi, którzy nie byli tu wcześniej i prawdopodobnie już tu nie wrócą. Nic w tym złego. To kościół Pana, nie odwrócimy się od nikogo - powiedział Harold Washington, jeden z uczestników tragicznego spotkania modlitewnego.
W USA istnieje kilkadziesiąt takich kościołów założonych przez Afroamerykanów, którym biali odmawiali wstępu do swoich świątyń.
Tragedia w Charleston
W środę wieczorem czasu lokalnego do kościoła w Charleston wszedł 21-letni Dylann Roof, który po około godzinie otworzył ogień do uczestniczących w spotkaniu modlitewnym. Zginęło dziewięć osób - osiem zmarło w budynku, kolejna po przetransportowaniu do szpitala.
Sprawcę ujęto w czwartek miejscowości Shelby, odległej o ok. 350 km na północ od miejsca zbrodni. Wstępnie przesłuchano go w piątek. Roof zeznał, że "chciał wypowiedzieć wojnę rasową" - podała telewizja NBC News, powołując się na źródła policyjne. Postawiono zarzut dziewięciu zabójstw i nielegalnego posiadania broni.
Republikańska gubernator Karoliny Południowej Nikki Haley powiedziała, że Roof zasługuje na karę śmierci, która jest wciąż wykonywana w tym stanie.
Autor: kło/gry / Źródło: BBC News, PAP