Brytyjski rząd zapowiedział w poniedziałek pokrycie niezbędnych wydatków pozwalających na przygotowanie do udziału Wielkiej Brytanii w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. O decyzji poinformował David Lidington, de facto zastępca premier Theresy May.
Szef Cabinet Office, ministerstwa odpowiedzialnego za koordynację prac rządu, napisał w liście do brytyjskiego regulatora wyborów (Electoral Commission), że "pokryje rozsądne wydatki (...) na przygotowania do wyborów do Parlamentu Europejskiego".
Lidington podkreślił, że "pozostaje intencją Zjednoczonego Królestwa, aby opuścić Unię Europejską na mocy umowy i nie brać udziału w europejskich wyborach", ale zaznaczył, że piątkowe ponowne odrzucenie rządowego projektu porozumienia ws. wyjścia ze Wspólnoty oznacza, że "okazja do zagwarantowania tego (...) została usunięta".
Jak tłumaczył, decyzja o przeznaczeniu niezbędnych środków podyktowana jest tym, że jeśli Brytyjczycy jednak będą wybierali europosłów, to proces musi być "dobrze zarządzany i uczciwy, a także postrzegany jako taki (przez wyborców - red.)".
Po odrzuceniu projektu umowy wyjścia z UE Wielka Brytania ma czas do 12 kwietnia, by zdecydować się albo na brexit bez umowy, albo na przedłużenie swego członkostwa w UE i znalezienie wyjścia z impasu politycznego, na przykład przez drugie referendum czy zmianę proponowanego modelu relacji z UE (np. pozostanie we wspólnym rynku lub w unii celnej).
Ten scenariusz wymagałby jednak właśnie udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Już wcześniej na stronie brytyjskiej komisji wyborczej znalazły się szczegółowe informacje prawne na temat ewentualnego przebiegu wyborów, a także zaktualizowane wytyczne dotyczące finansowania kampanii. Jak zaznaczono, gdyby było to konieczne, wybory odbyłyby się w czwartek, 23 maja - jako jedne z pierwszych w całej Unii Europejskiej.
Protesty eurosceptycznych polityków
Jeszcze w maju 2018 roku zdecydowano o zarezerwowaniu na ten cel ponad 820 tys. funtów, które byłyby konieczne do organizacji głosowania. Ta decyzja wzbudziła wówczas ostrą krytykę ze strony eurosceptycznych posłów do Izby Gmin, którzy oceniali, że podkopuje ona zaufanie opinii publicznej do tego, że rząd zrealizuje wolę wyborców dotyczącą wyjścia ze Wspólnoty.
Rzecznik brytyjskiej komisji wyborczej (Electoral Commission) tłumaczył wówczas, że "dokonano tego zapisu budżetowego, aby Komisja dysponowała niezbędnymi środkami do zrealizowania naszych obowiązków dotyczących wyborów do Parlamentu Europejskiego w mało prawdopodobnym scenariuszu, w którym do nich by doszło".
Już wcześniej część eurosceptycznych polityków, w tym były lider eurosceptycznej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) Nigel Farage, zapowiadało, że są gotowi do ponownego kandydowania do PE w celu wykorzystania swojej obecności do zablokowania prób powstrzymania wyjścia z Unii Europejskiej.
Przedstawiciele rządu, w tym premier Theresa May, wielokrotnie ostrzegali jednak, że doprowadzenie do wyborów podkopałoby zaufanie wyborców do demokracji i byłoby zaprzeczeniem podjętej w 2016 roku decyzji o wyjściu z UE.
Autor: asty/adso / Źródło: PAP