Konkrety ciągle niejasne, ale "ramy porozumienia stają się coraz wyraźniejsze"


Po czerwcowym szczycie USA-Korea Północna w Singapurze wielu wątpiło w realne możliwości denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego, ale teraz pojawiają się pierwsze oznaki prawdziwego porozumienia, które miałoby do tego doprowadzić - pisze "Washington Post".

Spotkanie na szczycie w Pjongjangu przywódców obu Korei w tym tygodniu doprowadziło do uzgodnień dotyczących podstawowych zasad prawdziwego procesu denuklearyzacji. Korea Północna zgodziła się na przyjęcie inspektorów, którzy mają obserwować demontaż jednego z ośrodków testowych, co jest pierwszym krokiem do szerszego procesu kontroli, kluczowego w przypadku zawarcia jakiegokolwiek możliwego do weryfikacji układu "Washington Post"

"Po efekciarskim, ale mętnym zobowiązaniu [w Singapurze -red.] Korei Północnej do denuklearyzacji wielu obserwatorów wątpiło, by porozumienie w tej sprawie miało jakąś konkretną zawartość. Ale zaczynamy widzieć pierwsze oznaki tego, jak może wyglądać poważna umowa" o denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego - uważa publicysta gazety David Ignatius. "Spotkanie na szczycie w Pjongjangu przywódców obu Korei w tym tygodniu doprowadziło do uzgodnień dotyczących podstawowych zasad prawdziwego procesu denuklearyzacji. Korea Północna zgodziła się na przyjęcie inspektorów, którzy mają obserwować demontaż jednego z ośrodków testowych, co jest pierwszym krokiem do szerszego procesu kontroli, kluczowego w przypadku zawarcia jakiegokolwiek możliwego do weryfikacji układu" o denuklearyzacji - czytamy w artykule. Publicysta podkreśla ponadto, że Pjongjang zgodził się na zamknięcie ośrodka badań jądrowych w Jongbjonie, o ile USA poczynią ustępstwa w zgodzie z ustaleniami ze szczytu przywódcy Korei Płn. Kim Dzong Una z amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem z 12 czerwca w Singapurze oraz że sekretarz stanu USA Mike Pompeo w końcu "przedstawił (bez sprzeciwu ze strony Korei Płn.) ramy czasowe, by denuklearyzację zakończyć do 2021 roku". Autor podkreśla, są to tylko intencje, "ale przynajmniej daje to USA możliwość wyrażenia sprzeciwu, gdyby Pjongjang ją opóźniał".

"Ponadto Kim w tym tygodniu powiedział, że życzyłby sobie spotkania z Trumpem w celu zatwierdzenia kroków na rzecz denuklearyzacji" - zaznacza Ignatius, podkreślając też, że ostatni szczyt przywódców obu Korei poruszył również sprawę "najważniejszego celu Kima dotyczącego gospodarczej modernizacji" Korei Północnej. "Takie znaczenie ma propozycja zorganizowania wspólnie przez Koree Północną i Południową igrzysk olimpijskich w 2032 roku. Powodzenie tak światowej imprezy byłoby niemożliwe bez znacznego unowocześnienia północnokoreańskiej infrastruktury w najbliższej dekadzie" - czytamy w "WaPo".

Komentator podkreśla, że choć "ramy porozumienia stają się coraz wyraźniejsze", konkrety wciąż nie są jasne.

"Wciąż jest dużo więcej pytań niż odpowiedzi"

Zdaniem Ignatiusa kilka aspektów oczekiwanej denuklearyzacji nadal jest niepokojących. "Po pierwsze wciąż jest dużo więcej pytań niż odpowiedzi" - ocenia publicysta, a sprawę porozumienia porównuje do układania puzzli, w czasie którego zaczyna się od ramy, "a następnie trudne do umieszczenia elementy wkłada się w środek". "Zazwyczaj najtrudniejsze kawałki pozostają na koniec, więc negocjatorom (denuklearyzacji) może na końcu zostać wielka pusta przestrzeń w samym środku porozumienia" - ostrzega.

Jako drugą niepokojącą kwestię Ignatius określa fakt, że wysiłki dyplomatyczne obu Korei napędzane są "ich ambicjami zjednoczeniowymi", które mogą być "problematyczne zarówno dla sąsiadów w regionie", jak i samych zainteresowanych. "Czy Korea Południowa naprawdę sfinansuje modernizację antydemokratycznego i ksenofobicznego kraju, który przez lata był napastliwy?" - pyta autor komentarza. Jako ostatnią problematyczną sprawę związaną z denuklearyzacją Półwyspu Koreańskiego "WP" postrzega fakt, że jest ona zbyt ściśle związana z samym Trumpem, "polaryzującym i niestabilnym politycznie prezydentem". "Północnokoreańscy komentatorzy nieustannie wiążą ofertę denuklearyzacji z Trumpem" i liczą na konkretne ustępstwa z jego strony - czytamy. Jak ocenił cytowany w artykule były analityk CIA Robert Carlin, który wielokrotnie bywał w Korei Północnej, "biorąc pod uwagę kalendarz polityczny w USA, już jesteśmy na skraju urwiska". Najbliższe wybory prezydenckie w USA odbędą się w listopadzie 2020 roku.

Autor: mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: