Minister obrony USA Ash Carter zapowiedział wysłanie więcej sił specjalnych USA do Iraku i Syrii w miarę pojawiania się nowych okoliczności do przeprowadzania operacji przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu (IS) i wzrostu motywacji sił lokalnych do walki w terenie.
Występując przed komisją sił zbrojnych Izby Reprezentantów, Carter powiedział we wtorek, że USA już wysyłają do Iraku nowe "specjalistyczne siły ekspedycyjne", by wspierać walczących w terenie z dżihadystami z tzw. Państwem Islamskim Irakijczyków i Kurdów.
Samodzielne operacje
- Te siły specjalne z czasem będą w stanie przeprowadzać więcej akcji, uwalniać zakładników, zbierać informacje wywiadowcze i łapać liderów tzw. IS - powiedział. Ale nie podał żadnych szczegółowych danych, przypominając jedynie, że w Iraku przebywa już w sześciu różnych miejscach 3,5 tys. żołnierzy USA.
Szef Pentagonu dodał, że siły specjalne USA powinny być z czasem w stanie "przeprowadzać samodzielne operacje" przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu także w Syrii.
Zwiększyć obecność
Zapewnił, że USA są gotowe zwiększyć obecność swych sił specjalnych także w Syrii - ponad ok. 50 żołnierzy, o których wysłaniu prezydent Barack Obama zdecydował na jesieni - o ile znajdą tam więcej zmotywowanych partnerów do walki z "IS" w terenie. - Tam, gdzie pojawią się nowe okoliczności, by je (siły specjalne) wzmocnić, jesteśmy gotowi to zrobić - powiedział Carter.
Wielokrotnie podkreślał jednak, że te dodatkowe wysiłki USA, zarówno w Syrii, jak i Iraku, są uzależnione od postępu w walce z tzw. Państwem Islamskim lokalnych sił, będących jego zdaniem "jedynymi, które mogą zapewnić trwałe zwycięstwo" nad tzw. Państwem Islamskim. - Będziemy próbować wszystkiego, co działa - powiedział szef Pentagonu. - Ale musimy znaleźć siły lokalne gotowe i zmotywowane do walki. Takie siły są trudne do znalezienia, ale istnieją". - Jeśli będą robić więcej, to i my gotowi jesteśmy zrobić więcej - dodał.
Czas na Rosję
Zapewniając, że USA zintensyfikują swą walkę z tzw. IS, by "ostatecznie zniszczyć" tę dżihadystyczną organizację, Carter podkreślał, że "świat też musi robić więcej". Apelował o większe wysiłki zwłaszcza ze strony Turcji i Arabii Saudyjskiej. Zauważył, że Rijad, choć przyłączył się do międzynarodowej koalicji, która przeprowadza bombardowania celów dżihadystów w Syrii i Iraku, to ostatnio bardziej koncentruje się na wojnie w Jemenie. - Nadszedł czas, by także Rosja stanęła po odpowiedniej stronie tego konfliktu - powiedział.
Carter podkreślił, że celem strategii wojskowej jest "przygotowanie warunków do rozwiązania politycznego" wojny domowej w Syrii, czemu służą prowadzone w Wiedniu negocjacje USA z międzynarodowymi partnerami. Zaznaczył, że to jedyny sposób, by zapobiec odrodzeniu organizacji podobnej do tzw. IS w przyszłości.
Występujący z Carterem przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA Joseph Dunford powiedział kongresmenom, że w Iraku i Syrii walczy obecnie od 20 do 30 tys. bojowników tzw. Państwa Islamskiego. Ale zastrzegł, że są to tylko szacunki.
Krytyka w Kongresie
Republikanie w Kongresie ostro krytykują strategię walki z tzw. Państwem Islamskim przyjętą przez administrację USA. Niektórzy, jak senatorowie John McCain czy ubiegający się o nominację partii w wyborach prezydenckich Lindsey Graham, apelują o wysłanie do Iraku i Syrii 20 tys. żołnierzy sił lądowych. Opcję tę jak dotychczas kategorycznie wyklucza prezydent Obama.
Autor: asz/ja / Źródło: PAP