Pod gruzami zawalonego budynku w Bangladeszu wciąż jest kilkadziesiąt żywych osób - twierdzą ratownicy. Według państwowej agencji prasowej w Bangladeszu, jedna z kobiet urodziła w piątek dziecko w zawalonym budynku.
Według ratowników przeszukujących gruzy, na trzecim piętrze budynku, który zawalił się w środę na przedmieściach Dhaki, wciąż znajduje się około 50 ludzi. Służby mają nadzieję, że uwolnią ich w sobotę. Na razie udało się przekazać im żywność i wodę.
W piątek państwowa agencja BSS w Bangladeszu podała, że pod gruzami jedna z kobiet urodziła dziecko. Została uratowana wraz z noworodkiem.
Ostatnie doniesienia mówią o 314 ofiarach zawalenia się ośmiokondygnacyjnego budynku, w którym mieściły się szwalnie i zakłady odzieżowe, a także bank i sklepy. Pracowało w nim ponad 3,1 tys. osób, nie wiadomo jednak, jak wielu pracowników znajdowało się w budynku w chwili jego zawalenia się. Uratowani twierdzą, że w środę rano bali się wejść do budynku, ponieważ pojawiły się tam ogromne pęknięcia ścian. Dyrekcja jednak zignorowała ostrzeżenia.
Właściciele aresztowani
Agencja BSS podała, że właściciele budynku zostali aresztowani na wniosek premier Bangladeszu. Katastrofa spowodowała wybuch protestów w Dhace. W piątek policja starła się z tysiącami demonstrantów; użyto gumowych kul i gazu łzawiącego.
Bangladesz, w którym działa około 4,5 tys. zakładów odzieżowych, jest największym po Chinach eksporterem ubrań. W listopadzie 112 osób zginęło na przedmieściach Dhaki w wyniku pożaru w jednej z fabryk tekstyliów. Budynki w gęsto zaludnionej stolicy Bangladeszu powstają często bez pozwolenia; wiele z nich nie spełnia norm budowlanych.
Autor: jk//bgr / Źródło: CNN, bbc.co.uk, PAP, BSS News
Źródło zdjęcia głównego: EPA