Radio, telewizja, internet - żadne z greckich mediów nie nadają wiadomości. Dziennikarze protestują w ten sposób przeciwko planom reformy emerytalnej, a pozbawieni informacji Grecy mogą cały dzień relaksować się przy filmach i muzyce.
Strajk rozpoczął się o godzinie 6.00 rano we wtorek i ma trwać do 6.00 rano w środę. W związku z tym nie ukażą się środowe gazety.
Greccy dziennikarze sprzeciwiają się reformie systemu emerytalnego zapowiadanej przez konserwatywny rząd premiera Kostasa Karamanlisa. W jej efekcie pieniądze z dochodowych funduszy emerytalnych miałyby być przelane do funduszy deficytowych. A to dziennikarze odrzucają, ponieważ ich fundusze są - jak twierdzą - rentowne. Dziennikarze oskarżają rząd, że poprzez takie "nierozważne działania" w końcu cały system emerytalny stanie się deficytowy.
W Grecji mniej więcej trzy czwarte ze 155 funduszy emerytalnych jest deficytowych i wspieranych przez budżet.
Przeciwko systemowi emerytalnemu protestują nie tylko dziennikarze. Dość mają sami emeryci. Według związków zawodowych ponad 70 proc. z nich ma emerytury poniżej 600 euro miesięcznie.
W tej sytuacji rząd uważa, że drastyczna restrukturyzacja systemu ubezpieczeń społecznych jest nieunikniona. Rządzący konserwatyści, którzy wygrali wybory we wrześniu, obiecywali zreformowanie sytemu, który według ekspertów załamie się w ciągu 15 lat ze względu na starzenie się społeczeństwa.
Największe w Grecji związki zawodowe, reprezentujące 2,5 miliona pracowników, odrzuciły rządowe wezwanie do rozmów o reformach, mówiąc, że zanim zajmą miejsce przy stole negocjacyjnym, chcą poznać konkretne rządowe propozycje.
Źródło: PAP, tvn24.pl