Podczas wiecu Donalda Trumpa w Pensylwanii zawiodła technologia stosowana przez Secret Service, informuje "New York Times". Zdaniem dziennika, gdyby nie niedopatrzenia służb, zamachu na byłego prezydenta USA można by uniknąć.
"New York Times" napisał w czwartek, że do zamachu na Donalda Trumpa podczas wiecu wyborczego w Butler w Pensylwanii z 13 lipca mogło by nie dojść, gdyby nie błędy i niedopatrzenia w działaniach Secret Service.
Dziennik wskazuje, że pierwszy o obecności zamachowca, który na pobliskim dachu przyjął pozycję strzelecką, dowiedział się funkcjonariusz lokalnej policji. Powiadomił on przez radio policyjne, że nieopodal miejsca przemówienia Trumpa znajduje się napastnik z długą bronią. Jednak według "NYT" system komunikacji policji nie był połączony z systemem Secret Service i informacja ta nie dotarła do agentów chroniących Trumpa. - Błąd w komunikacji był spowodowany niedopatrzeniem Secret Service, który nie zdecydował się na użycie lepszych narzędzi do komunikacji i wzmacniacza sygnału - stwierdzono.
ZOBACZ TEŻ: FBI już wie, co raniło Donalda Trumpa
"NYT": Secret Service nie wykorzystała swoich możliwości
Pełniący obowiązki dyrektora Secret Service Ronald Rowe Jr. przyznał kilka dni temu podczas przesłuchania w Senacie, że jego agencja miała możliwości techniczne, aby dostrzec zamachowca na czas, ale ich nie wykorzystała.
"NYT" ocenił, że niedopatrzeń Secret Service w dniu zamachu było wiele. Służby odpowiadające za ochronę byłego prezydenta USA zrezygnowały z użycia drona do obserwacji terenu wydarzenia. Jednocześnie część sprzętu, jakim pracownicy Secret Service dysponowali w chwili zamachu, nie działała poprawnie bądź została źle użyta.
Magazyn zwraca też uwagę, że jednym z powodów tych niedopatrzeń może być brak inwestycji w nowe rozwiązania technologiczne. Według sprawozdań budżetowych Secret Service, agencja wydaje na nie tylko jeden procent swoich środków, czyli 4 mln dolarów rocznie. Dodatkowo kierownictwo służb zaapelowało w tym roku do Kongresu USA o zmniejszenie tej sumy do 2,2 mln dolarów.
Zamach na Donalda Trumpa
20-letni Thomas Matthew Crooks strzelał do Donalda Trumpa z dachu pobliskiego budynku z odległości 135 metrów, gdy republikanin przemawiał do swoich zwolenników. Byłego prezydenta ranił w ucho, zranił też dwie inne osoby i zabił jedną. Ofiarą śmiertelną był 50-letni strażak Corey Comperatore. Sam zamachowiec został zabity przez służby na miejscu zdarzenia.
Nieco ponad tydzień od zamachu dyrektorka Secret Service Kimberly Cheatle stanęła przed Komisją Nadzoru i Odpowiedzialności Izby Reprezentantów USA, gdzie znalazła się w ogniu krytyki, zarówno ze strony republikanów, jak i demokratów. Wkrótce potem zrezygnowała ze stanowiska.
Źródło: PAP, tvn24.pl