Podczas debaty prezydenckiej, która odbyła się w ostatni piątek, kandydat na prezydenta z ramienia PiS Karol Nawrocki został zapytany przez swojego konkurenta z KO Rafała Trzaskowskiego o kwestie zdrowotne związane z rządowym programem in vitro.
- Z całą pewnością sam nie będę wychodził z inicjatywami wokół tego typu programu - odpowiedział Nawrocki. - Te inicjatywy oczywiście się dzieją, u pana w samorządzie, w innych samorządach. W Polsce z tego programu urodzili się już obywatele państwa polskiego - dodał.
I podkreślił: - Mówiłem o tym nieraz publicznie, że nie będę wielkim przeciwnikiem, nie będę przeciwdziałał samorządowym projektom, które się toczą, a o dzieci, które są narodzone czy które są na świecie z in vitro, będę dbał jak o wszystkich innych obywateli państwa polskiego. Natomiast na moje inicjatywy w tym temacie ze względu na mój światopogląd państwo i pan nie możecie liczyć - powiedział Nawrocki.
Program
Tymczasem w Polsce aż 30 tysięcy par zakwalifikowało się do rządowego programu leczenia niepłodności metodą in vitro. Program wrócił 1 czerwca 2024 roku po kilku latach nieistnienia, gdy zlikwidowano go decyzją władz Zjednoczonej Prawicy.
Chciałabym, by kandydat na prezydenta Karol Nawrocki przeczytał ten tekst.
Umawiam się na rozmowę z Pauliną, która leczy niepłodność metodą in vitro. Jest już po trzecim transferze zarodka.
Po kilku dniach przychodzi wiadomość: - To już trzecie poronienie. Przepraszam, teraz nie dam rady.
To samo pisze Julia.
- Myślałam, że będę mogła ci opowiedzieć, jak udało nam się zajść w ciążę. Drugi transfer nie wyszedł. Mąż w ogrodzie, ja cały czas płaczę. Niedługo Dzień Matki… To wszystko boli tak, jakby cię ktoś uderzył.