Sąd apelacyjny w San Francisco utrzymał w mocy decyzję blokującą rozporządzenie prezydenta Donalda Trumpa. Chodzi o ograniczenie tak zwanego prawa ziemi, czyli prawa do nabywania amerykańskiego obywatelstwa przez dzieci imigrantów, które urodziły się już na terytorium USA. Sąd odrzucił wniosek Departamentu Sprawiedliwości o przywrócenie stosowania dekretu, ale zapowiedział, że znów pochyli się nad sprawą w czerwcu. Równolegle w innych amerykańskich apelacjach toczą się sprawy dotyczące rozporządzenia.
Sąd w USA zdecydował tak, odrzucając w środę wniosek Departamentu Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych. Resort domagał się natychmiastowego przywrócenia zarządzenia wykonawczego wydanego przez prezydenta Donalda Trumpa.
Chodzi o dokument dotyczący ograniczenia stosowania tzw. prawa ziemi (z łaciny: ius soli), czyli nabywania obywatelstwa wraz z urodzeniem przez dzieci imigrantów nielegalnie przebywających na terytorium USA oraz imigrantów przebywających w USA na nieimigranckich wizach, jak np. turystycznych czy studenckich.
Eksperci prawni, na których powołuje się stacja NBC News, przekonują, że rozporządzenie Trumpa jest sprzeczne z 14. poprawką do konstytucji USA, która gwarantuje obywatelstwo każdemu dziecku urodzonemu na terytorium Stanów Zjednoczonych.
Wniosek odrzucony, ale sąd do sprawy wróci
Departament Sprawiedliwości zwrócił się do sądu federalnego w San Francisco o uchylenie decyzji sądu niższej instancji - sądu federalnego w Seattle - który w styczniu zablokował wejście zarządzenia Trumpa w życie. W uzasadnieniu sąd nazwał wówczas rozporządzenie Trumpa "rażąco niekonstytucyjnym".
Odrzucając wniosek, trzyosobowy skład sędziowski stwierdził w środę, że resort nie przedstawił "mocnych dowodów na to, że ma duże szanse na wygraną w tej sprawie" w przypadku sporów prawnych.
Sędzia Danielle Forrest, nominowana za pierwszej prezydentury Trumpa, zakwestionowała argument resortu, że sytuacja wymaga pilnej interwencji. - Zarówno decyzje władzy wykonawczej, jak i ustawodawczej są rutynowo podważane w sądach, zwłaszcza gdy nowa polityka stanowi istotną zmianę w stosunku do dotychczasowej interpretacji przepisów i praktyki - podkreśliła.
Poza odrzuceniem wniosku deparlamentu, sąd zdecydował o skierowaniu sprawy do dalszego rozpatrzenia na czerwcowym posiedzeniu. Sędzia Forrest stwierdziła, że szybkie podjęcie orzeczenia groziłoby podważeniem zaufania publicznego do sędziów, którzy muszą "podejmować decyzje niezależnie od ideologii lub preferencji politycznych".
Poza Forrest w składzie zasiadali także sędzia okręgowy William Canby, mianowany przez rezydenta z ramienia demokratów Jimmy'ego Cartera oraz sędzia okręgowy Milan Smith, mianowany przez prezydenta z ramienia republikanów George'a W. Busha.
Teraz Departament Sprawiedliwości może odwołać się do Sądu Najwyższego USA, który zdominowany jest przez nominatów republikańskich prezydentów w stosunku 6:3 (troje sędziów mianował za pierwszej prezydentury Donald Trump).
Kolejne sądy blokują rozporządzenie
Według NBC News środowe orzeczenie jest pierwszym, w którym sąd apelacyjny odniósł się do decyzji Trumpa dotyczącej obywatelstwa. Stosowanie dekretu zablokowali też sędziowie w Maryland, Massachusetts i New Hampshire. W dwóch z tych spraw trwają już apelacje.
Nowojorski adwokat imigracyjny Marcin Muszyński mówił o potencjalnych losach dekretu tak: - Myślę, że nawet biorąc pod uwagę fakt, że w Sądzie Najwyższym zasiada sześciu konserwatystów, musieliby naprawdę bardzo mocno się nagimnastykować, by uznać te przepisy za zgodne z konstytucją.
Jak dodał, Sąd Najwyższy może też odmówić rozpatrzenia sprawy, co utrzymałoby w mocy wyrok sądu apelacyjnego.
Zdaniem Muszyńskiego, sytuacji nie powinno zmienić również przegłosowanie przez Kongres ustawy na ten temat. Projekt takiego prawa zgłosili pod koniec stycznia republikanie - ogranicza on automatyczne nabywanie obywatelstwa tylko do dzieci obywateli lub posiadaczy "zielonej karty". Jak zaznaczył adwokat, Kongres mógłby zmienić prawo, lecz w drodze przyjęcia poprawki konstytucyjnej, która wymaga 2/3 głosów obydwu izb i zgody 3/4 parlamentów stanowych. Republikanie nie mają w Kongresie wystarczającej przewagi.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/WILL OLIVER / POOL