Zamieszki w Nowym Jorku. Demonstranci atakowali policjantów, dwa radiowozy wjechały w tłum

Źródło:
PAP, CNN

Dwa policyjne radiowozy wjechały w sobotę w grupę demonstrantów w Nowym Jorku. Nagrania z tej konfrontacji opublikowano w mediach społecznościowych. Burmistrz miasta Bill de Blasio ocenił, że funkcjonariusze, otoczeni przez tłum, mogli nie mieć możliwości innej reakcji. Dodał, że sytuacja będzie wyjaśniana. Trwające od kilu dni w USA protesty są reakcją na śmierć George'a Floyda, który zmarł w wyniku brutalnej interwencji policji w Minneapolis.

Tysiące ludzi wyszło w sobotę na ulice Nowego Jorku, protestując przeciw brutalności policji w Minneapolis, która doprowadziła do śmierci Afroamerykanina George'a Floyda. Demonstrowano m.in. przed wieżowcem prezydenta USA Trump Tower, na 5. Alei, Times Square oraz na Brooklynie.

Mapa protestów w USA

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Dwa radiowozy wjechały w grupę protestujących nowojorczyków

W mediach społecznościowych pojawiły się nagrania przedstawiające konfrontację demonstrantów z policją na nowojorskim Brooklynie. Widać na nich, jak stojący na ulicy przed barierką radiowóz jest obrzucany przez protestujących różnymi przedmiotami. Zebrani uderzają także w maskę samochodu. Siedzący w środku funkcjonariusze mają przed sobą grupę protestujących.

Po chwili do stojącego radiowozu podjeżdża kolejny. Oba samochody, mając włączone sygnały świetlne i dźwiękowe, ruszają wprost na tłoczących się przy barierkach ludzi. Na nagraniach słychać krzyki, widać także, jak ktoś wskakuje na auto. Nie ma informacji o rannych w wyniku tej sytuacji.

Burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio, który widział nagranie, ocenił, że protestujący źle postąpili, otaczając policyjny samochód. Dodał przy tym, że funkcjonariusze mogli nie mieć innego wyboru. - Nie zamierzam obwiniać funkcjonariuszy, którzy próbowali poradzić sobie z sytuacją bez szans. Ludzie, którzy zebrali się wokół radiowozu, źle się zachowywali i stworzyli sytuację niemożliwą do odparcia - mówił. De Blasio dodał, że sytuacja będzie teraz wyjaśniana. Nowojorska policja prowadzi w tej sprawie dochodzenie.

Zamieszki w USA przybierają na sile. W kolejnych miastach wprowadzono godzinę policyjną >>>

"Jeśli jesteście, by domagać się pokojowych zmian, jesteście wysłuchani"

Manifestacje odbyły się we wszystkich pięciu dzielnicach Nowego Jorku. Ich uczestnicy blokowali ruch uliczny. Doszło do podpalenia co najmniej dwóch policyjnych samochodów. Niektórzy wywracali kosze na śmieci, rzucali w interweniujących funkcjonariuszy butelkami, śmieciami i odłamkami z gruzów. Nie reagowali na wezwania stróżów porządku, aby ograniczyć się do zgromadzeń i przemarszów po chodnikach. Z powodu demonstracji wyłączone były z ruchu samochodowego mosty Brooklyn Bridge i Manhattan Bridge na Rzece Wschodniej. Zamknięto też część autostrady West Side Highway.

Uczestnicy skandowali hasła: "Żadnych chodników. To protest. Ulice należą do nas", "Bez sprawiedliwości nie ma pokoju". Wznosili także okrzyki przywołujące pamięć Floyda. Mieli transparenty z napisami m.in.: "Czarne życie ma znaczenie", "Biała cisza to biała przemoc".

Policja używała dla rozproszenia tłumów gazu pieprzowego. W powietrzu unosił się helikopter. Według wstępnych informacji, w mieście aresztowano ponad 50 osób. W mediach społecznościowych ukazały się zdjęcia i filmy wideo pokazujące, jak funkcjonariusze wywlekali ich z tłumów.

Akty przemocy

Burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio powiedział w nocy na konferencji prasowej, że pośród uczestników manifestacji znalazła się mała grupa tych, którzy uciekli się do aktów przemocy. Ostrzegał, że nie będzie to tolerowane i poniosą oni konsekwencje swych czynów. - Byli tu niestety tylko dlatego, by atakować policjantów, którzy nas chronią. To jest nie do zaakceptowania - przekonywał sugerując, że osoby te nie reprezentowały lokalnej społeczności i przybyły do miasta na protest.

Zapewniał tych, którzy protestują w pokojowy sposób, o pragnieniu rozwiązania problemów, potrzebie sprawiedliwości i prawdziwych zmian społecznych. - Jeśli jesteście, by domagać się pokojowych zmian, jesteście wysłuchani. Zmiany zachodzą w mieście i nie mam co do tego wątpliwości. Wierzymy w protesty pokojowe, w obywatelskie nieposłuszeństwo, korzystanie przez ludzi z ich demokratycznych praw, ale nie atakowanie policjantów i społeczności - podkreślił.

Burmistrz przyznał, że w Nowym Jorku jest wiele do zrobienia i zmiany nastąpią. Zwrócił jednocześnie uwagę, aby nie zapominać o zwalczaniu kryzysu związanego z COVID-19. - Walczymy z tym razem jako jeden Nowy Jork. (…) W ostatnich trzech miesiącach nowojorczycy są zjednoczeni, walcząc z kryzysem, jakiego nie można sobie było wyobrazić - mówił de Blasio. Przekonywał, że także obecnie mieszkańcy miasta będą razem w przezwyciężaniu wyzwań, w których obliczu stoją.

Zapowiedź zmian

Komisarz nowojorskiej policji Dermot Shea przyznał, że wszyscy są zdenerwowani i "będzie to długa noc". - Myślę, że wszyscy - racjonalnie myślący - możemy się zgodzić, że pójście do przodu będzie wynikać z dyskusji, protestów, aktywizmu, ale nie z większej przemocy - uznał.

Lokalni politycy obecni na demonstracjach zapowiadali zmiany w przepisach. - Dla tych z nas, którzy są we władzach, obowiązkiem jest zapewnić zmiany i zamierzamy je wprowadzić - obiecywał w telewizji CBS senator stanu Nowy Jork Michael Gianaris.

Wtórowała mu senator stanowa Jessica Ramos. Twierdziła, że jeśli dojdzie do współpracy, można naprawić wszystko. - Musimy jednak pozwolić przewodzić ludziom, którzy najbardziej doznali bólu - argumentowała.

Śmierć George'a Floyda

Zarzewiem zamieszek stała się sprawa 46-letniego czarnoskórego George'a Floyda, który zmarł w trakcie zatrzymania przez policję w Minneapolis.

CZYTAJ TAKŻE: BYŁY FUNKCJONARIUSZ POLICJI Z ZARZUTAMI MORDERSTWA >>>

W poniedziałek do internetu trafiło nagranie z incydentu, na którym widać, jak jeden z policjantów brutalnie przyciska mężczyźnie kolanem szyję do ziemi, nie reagując na jego krzyki, że nie może oddychać. Wkrótce mężczyzna zmarł. Słowa przyciskanego do ziemi Floyda: "Nie mogę oddychać" stały się głównym hasłem protestów.

Autorka/Autor:akr/pm

Źródło: PAP, CNN