Stany Zjednoczone "potępiły w poniedziałek jak najostrzej" ataki rakietowe Hamasu na Izrael, uznając je za "niedopuszczalną eskalację". Rzecznik prasowy amerykańskiej dyplomacji Ned Price przekazał wezwanie USA do wszystkich stron o "uspokojenie" i "deeskalację napięć". Sekretarz stanu USA Antony Blinken wezwał w poniedziałek "wszystkie strony" starć w Jerozolimie do "deeskalacji" przemocy. Podobny apel wystosował szef dyplomacji Unii Europejskiej Josep Borrell.
- Uznajemy prawo Izraela do obrony, do obrony swojego narodu i swojego terytorium - powiedział Ned Price, rzecznik prasowy amerykańskiej dyplomacji. - Naszym krótkoterminowym celem jest deeskalacja sytuacji - podkreślił na spotkaniu z dziennikarzami.
- Mówiąc bardziej ogólnie, jesteśmy głęboko zaniepokojeni sytuacją w Izraelu, na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy, a w szczególności brutalnymi konfrontacjami w Jerozolimie - dodał, przyjmując z zadowoleniem "działania podjęte w ostatnich dniach przez rząd Izraela, aby uniknąć prowokacji". Jednocześnie wyraził poparcie swego kraju dla "pokojowych protestów".
"Przemoc musi się skończyć"
Ataki rakietowe Hamasu ze Strefy Gazy na Izrael "muszą zostać natychmiast przerwane" - powiedział sekretarz stanu USA Antony Blinken w Waszyngtonie po spotkaniu z jordańskim ministrem spraw zagranicznych Aymanem Safadim. - Przemoc musi się skończyć, wszystkie strony muszą zaangażować się w deeskalację, zmniejszenie napięć, podjęcie konkretnych działań w celu uspokojenia sytuacji - podkreślił. Blinken dodał, że USA "doceniają niektóre środki podjęte w ciągu ostatnich 24 godzin", w tym odwołanie marszu tysięcy młodych Izraelczyków na Starym Mieście w Jerozolimie w celu uczczenia podboju Wschodniej Jerozolimy przez siły izraelskie w 1967 r., a także przełożenie kluczowego przesłuchania w sprawie losów rodzin palestyńskich, zagrożonych eksmisją przez izraelskich osadników. - Konieczne jest jednak, aby wszystkie strony podjęły kroki w celu złagodzenia sytuacji - podkreślił.
"Status quo świętych miejsc musi być w pełni szanowany"
Służby prasowe dyplomacji Unii Europejskiej także oświadczyły, że "znaczący wybuch przemocy" w Strefie Gazy i we Wschodniej Jerozolimie "musi się natychmiast skończyć". "Ataki rakietowe ze Strefy Gazy na ludność cywilną Izraela są całkowicie niedopuszczalne i nasilają się" - napisano w oświadczeniu. "Wszyscy przywódcy mają obowiązek działać przeciwko ekstremistom. Status quo świętych miejsc musi być w pełni szanowany. Ponawiamy apel do wszystkich stron, aby zaangażowały się w wysiłki deeskalacyjne. Priorytetem musi być uniknięcie dalszych ofiar wśród ludności cywilnej" - stwierdziła UE.
Napięcia i ataki rakietowe
Według izraelskich władz co najmniej dziewięć osób, w tym troje dzieci i wysoki rangą przywódca Hamasu zginęli w ataku izraelskim w północnej części Strefy Gazy, będącym - jak pisze AFP - odpowiedzią na atak rakietowy ze Strefy Gazy w kierunku Izraela. Z kolei przedstawiciele palestyńskiej służby zdrowia podali, że od izraelskich uderzeń rakietowych na Strefę Gazy zginęło co najmniej 20 osób, w tym 9 dzieci, a rannych zostało 65 osób.
Wcześniej w poniedziałek na terenie meczetu Al-Aksa w Jerozolimie doszło do starć Palestyńczyków z izraelską policją - zostało w nich rannych kilkaset osób. Był to najpoważniejszy wybuch przemocy od początku trwających od kwietnia niepokojów. Według Czerwonego Półksiężyca 228 osób zostało hospitalizowanych. Siedmiu rannych jest w poważnym stanie.
Źródło: PAP