Chorująca na nadciśnienie płucne mieszkanka Karoliny Północnej zmarła, gdy aparatura, która pomagała w dostarczaniu jej organizmowi tlenu, została odcięta od prądu. Zasilanie padło, ponieważ ktoś ostrzelał lokalne stacje transformatorowe. Teraz śledczy poinformowali, że sprawcy ataków zostaną oskarżeni o zabójstwo.
Do zdarzenia doszło w godzinach nocnych 3 grudnia 2022 roku. 87-letnia Karin Zoanelli z Pinehurst zmarła po tym, jak koncentrator tlenu, czyli urządzenie, dzięki któremu oddychała, straciło zasilanie. Jak poinformowali śledczy w raporcie cytowanym przez "Washington Post", tamtej nocy doszło do dwóch ataków na stacje transformatorowe, w wyniku czego 45 tys. mieszkańców hrabstwa Moore, w tym Karin Zoanelli, zostało bez prądu. Stacje zostały ostrzelane z broni palnej.
Jak wspomniano w raporcie, mąż kobiety, Bruno Zoanelli, przekazał policji, że w wieczór poprzedzający atak jego żona miała problemy z oddychaniem. Kobieta cierpiała na przewlekłe nadciśnienie płucne, a na czas snu podłączała się do specjalnej aparatury. Tak też zrobiła w nocy z 2 na 3 grudnia. Jej mąż zeznał, że po tym, jak obudził go hałas, znalazł żonę leżącą na podłodze, bez wyczuwalnego pulsu. Kobiety nie udało się uratować.
Następstwem zniszczenia stacji zasilania było m.in. odwołanie lekcji w miejscowej szkole i pozbawienie tysięcy okolicznych mieszkańców prądu. Utrudnienia trwały kilka dni. Sprawców ataków ani ich motywu nadal nie udało się ustalić. "Ten, kto za tym stoi, dobrze wiedział, co robi. Wygląda na to, że doszło do próby sparaliżowania całego hrabstwa" - podkreślił w cytowanej przez dziennik wypowiedzi z grudnia 2022 roku lokalny szeryf Ronnie Fields.
ZOBACZ TEŻ: 43-latka nie żyje, a jej dzieci walczą o życie po ataku młotkiem. "Przerażający i bezsensowny akt przemocy"
USA. Wysiadł prąd, będzie zarzut morderstwa
Pod koniec sierpnia biuro lokalnego lekarza sądowego poinformowało, że osoby, które zostaną aresztowane w związku z tą sprawą, usłyszą zarzut zabójstwa. Śledztwo wykazało bowiem, że ataki były bezpośrednią przyczyną śmierci Karin Zoanelli. "Choć zmarła ona na istniejącą już wcześniej chorobę, w wyniku niewydolności oddechowej, przerwa w dostawie prądu przyspieszyła jej zgon" - podkreślono w oświadczeniu, które cytuje "Washington Post".
- Gdyby z przyczyn naturalnych doszło do awarii, a Karin by zmarła, zrozumiałbym. Ale jeśli tamtej nocy ktoś celowo odciął zasilanie, to było zabójstwo. Ktoś powinien za to zapłacić - powiedział w rozmowie z lokalną stacją WRACL Bruno Zoanelli.
"Washington Post" informuje, powołując się na lokalne media, że śledczy badają, czy ataki miały związek ze zorganizowanym 3 grudnia na terenie hrabstwa pokazem drag queen. Dziennik zaznacza, że miejscowe środowiska skrajnie prawicowe przez wiele tygodni próbowały doprowadzić do odwołania wydarzenia. Tamtego dnia ok. 50 osób protestowało przeciwko pokazowi przed budynkiem, w którym się odbywał.
Źródło: "Washington Post"
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock