Prawie pięćdziesiąt lat temu republikanie w Kongresie ostatecznie powiedzieli prezydentowi Richardowi Nixonowi, że przyszedł czas, by odejść. Dzisiaj członkowie Partii Republikańskiej muszą zachować się dokładnie tak samo – napisała w komunikacie podsumowującym wydarzenia ostatnich dni przewodnicząca Izby Reprezentantów, demokratka Nancy Pelosi.
W środę, gdy obie izby amerykańskiego Kongresu zebrały się, by zatwierdzić wybór Joe Bidena na prezydenta, do Kapitolu wkroczyli zwolennicy Donalda Trumpa. Posiedzenie Senatu i Izby Reprezentantów musiało zostać przerwane. Doszło do starć z policją. Zginęło pięć osób - policjant i czworo demonstrantów.
Krytycy z opozycji, ale także niektórzy politycy Partii Republikańskiej, winą za prowokowanie tłumów do szturmu na Kapitol obciążają prezydenta Trumpa. Amerykański przywódca wielokrotnie negował wyniki wyborów prezydenckich, podważając ich uczciwość. Mówił o dowodach na oszustwa w procesie głosowania, których jednak ani on, ani nikt z jego otoczenia nie przedstawili.
Wydarzenia ostatnich dni skomentowała w piątkowym komunikacie przewodnicząca Izby Reprezentantów, demokratyczna polityk Nancy Pelosi.
"Nie odwróciliśmy się od naszego obowiązku, jakim było zatwierdzenie wyboru Joe Bidena"
Nancy Pelosi podziękowała kongresmenom, którym mimo szturmu zwolenników Donalda Trumpa udało się dokończyć obrady i zatwierdzić wybór Joe Bidena na kolejnego prezydenta Stanów Zjednoczonych.
"Nasze demokratyczne gremium pokazało krajowi i światu, że nie odwróciliśmy się od naszego obowiązku, jakim było zatwierdzenie wyboru prezydenta elekta Joe Bidena" – napisała. "Mimo zbezczeszczenia świątyni naszej demokracji, Kongres potwierdził swoją odpowiedzialność wobec konstytucji i wobec narodu amerykańskiego" – podkreśliła.
"Coraz częściej mówi się o możliwości zastosowania 25. poprawki"
Pelosi odniosła się do podnoszonej przez media i polityków kwestii wykorzystania 25. poprawki do konstytucji w celu usunięcia z urzędu Donalda Trumpa. Wtedy władzę przejąłby wiceprezydent Mike Pence. Do odsunięcia prezydenta od władzy na mocy tego przepisu potrzeba potwierdzenia ze strony wiceprezydenta i większości członków rządu, że prezydent nie jest w stanie sprawować dalej swojej funkcji.
CZYTAJ WIĘCEJ. O czym mówi 25. poprawka do konstytucji >>>
"Jak zapewne wiecie, coraz częściej mówi się o możliwości zastosowania 25. poprawki, która pozwoliłaby wiceprezydentowi i większości gabinetu na odsunięcie od władzy prezydenta za jego nawoływanie do przewrotu i w związku z niebezpieczeństwem, które nadal stanowi" – napisała.
Jak dodała, w czwartek zarówno ona, jak i lider demokratów w Senacie Chuck Schumer zaapelowali do Pence'a w tej sprawie. "Nadal liczymy, że jak najszybciej usłyszymy od niego pozytywną odpowiedź na pytanie, czy on i członkowie gabinetu będą wierni przysiędze złożonej konstytucji i narodowi amerykańskiemu" – zaznaczyła.
"Jeżeli prezydent nie odejdzie natychmiast i z własnej woli, Kongres podejmie działania"
"Prawie pięćdziesiąt lat temu, po latach pobłażliwości dla swojego krnąbrnego prezydenta, republikanie w Kongresie ostatecznie powiedzieli prezydentowi [Richardowi] Nixonowi, że przyszedł czas, by odejść" – napisała Pelosi. Nawiązała do tego, że w 1974 roku, w związku z aferą Watergate, Richard Nixon ustąpił z urzędu. Postąpił tak, by uniknąć procesu impeachmentu w Kongresie, co w związku z krytycznymi opiniami członków własnej partii mogłoby zakończyć się uznaniem go za winnego.
"Dzisiaj w związku z niebezpiecznymi i wywrotowymi czynami prezydenta, członkowie Partii Republikańskiej w Kongresie muszą zachować się dokładnie tak samo i wezwać Trumpa do opuszczenia urzędu – niezwłocznie" – zaznaczyła spikerka Izby Reprezentantów.
Dodała, że "jeżeli prezydent nie odejdzie natychmiast i z własnej woli, Kongres podejmie działania".
W 2019 roku Trump został już poddany procedurze impeachmentu. Kontrolowany wówczas przez republikanów Senat uniewinnił prezydenta. Choć obecna arytmetyka senacka również nie pozwalałaby demokratom na samodzielne odwołanie prezydenta, to w Partii Republikańskiej pojawiają się głosy sugerujące, że część senatorów tego ugrupowania mogłaby zagłosować przeciwko prezydentowi.
Pelosi: trzeba zabezpieczyć kody nuklearne przed nieobliczalnym prezydentem
Pelosi poinformowała również, że w piątek rano rozmawiała z przewodniczącym Kolegium Połączonych Szefów Sztabów Markiem Milleyem "o dostępnych procedurach, które uniemożliwią niestabilnemu prezydentowi inicjowanie działań wojennych oraz zabezpieczą dostęp do kodów nuklearnych".
"Sytuacja powodowana przez nieobliczalnego prezydenta nie może być bardziej niebezpieczna i musimy zrobić wszystko, co możemy, by chronić Amerykanów przed jego niezrównoważonymi atakami na nasz kraj i naszą konstytucję" – oświadczyła.
Rzecznik Pentagonu potwierdził, że doszło do rozmowy Pelosi z Milleyem. Generał miał odpowiadać na pytania polityk "zgodnie z procedurą". Prawnie sporne pozostaje, czy władzę prezydenta nad bronią nuklearną można w USA ograniczyć – twierdzą eksperci.
Co stało się na Kapitolu
- Zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się w środę do siedziby Kongresu USA, który miał ostatecznie potwierdzić ważność wyborów prezydenckich. Protestujący starli się z policją, doszło do użycia gazu. Posiedzenie Kongresu zostało przerwane.
- W odpowiedzi na te wydarzenia prezydent elekt Joe Biden zaapelował do Trumpa, by "wypełnił swoją przysięgę, bronił konstytucji i zażądał zakończenia tego oblężenia". Krótko po tych słowach Trump opublikował na Twitterze nagranie wideo, w którym wezwał swoich zwolenników do pokojowego rozejścia się do domów. Podtrzymał swoje zdanie, że wybory zostały sfałszowane.
- W wyniku starć zginęło pięć osób, a ponad 60 zostało aresztowanych. Pierwszą ofiarą była kobieta, która została postrzelona w gmachu Kongresu.
- W Waszyngtonie wprowadzono stan wyjątkowy, który będzie obowiązywał do 21 stycznia, czyli pierwszego dnia po zaprzysiężeniu Joe Bidena na prezydenta. Do stolicy USA wkroczył też oddział Gwardii Narodowej. Według CNN i dziennika "New York Times", rozkaz zatwierdził wiceprezydent Mike Pence, a nie Donald Trump.
- Kongres, który wieczorem w środę wznowił obrady, zatwierdził wybór Joe Bidena na prezydenta USA.
Źródło: tvn24.pl, speaker.gov