Mówili, że Donald Trump to tyran, którego trzeba powstrzymać za wszelką cenę. A jak on odpowiedział? Wezwaniem do jedności narodowej. Ja sam chcę odpowiedzieć na to wezwanie - powiedział J.D. Vance, który oficjalnie przyjął nominację na kandydata na wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych.
J.D. Vance, kandydat Donalda Trumpa na wiceprezydenta, wygłosił przemówienie podczas konwencji Partii Republikańskiej w Milwaukee. Oficjalnie przyjął nominację. - Mówili, że Donald Trump to tyran, którego trzeba powstrzymać za wszelką cenę. A jak on odpowiedział? Wezwaniem do jedności narodowej. Ja sam chcę odpowiedzieć na to wezwanie. Myślę, że różnice czynią nas silniejszym narodem - mówił 39-letni senator ze stanu Ohio.
- Nauczyłem się tego w Senacie, gdzie czasami przekonywałem moich kolegów, a czasami oni mnie. Teraz pytam oglądających nas Amerykanów, czy krajem nie powinna rządzić partia, która nie boi się debatować o różnych ideach i wybierać najlepsze ze wszystkich dostępnych rozwiązań? - kontynuował.
- Tak właśnie będzie wyglądać Partia Republikańska kolejnych 40 lat, zjednoczona w miłości do ojczyzny, wspierająca wolność wypowiedzi i wymianę poglądów. Staję więc przed wami w pokorze, z przytłaczającym poczuciem wdzięczności i mówię: niniejszym przyjmuję waszą nominację na wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych - dodał.
"Koniec z jazdą na gapę" i "zapomniani Amerykanie"
Vance poruszył także temat polityki zagranicznej. - Razem zapewnimy, że nasi sojusznicy podzielą się z nami ciężarem zapewnienia światowego pokoju. Koniec z jazdą na gapę dla państw, które wykorzystują hojność amerykańskiego podatnika - powiedział Vance. - Razem będziemy wysyłać nasze dzieciaki na wojnę tylko wtedy, kiedy będziemy musieli, ale jak pokazał prezydent Trump eliminując ISIS (tzw. Państwo Islamskie, IS - red.) (...) kiedy uderzymy, uderzymy mocno - dodał.
Tego samego dnia jednak amerykańska armia przekazała, że IS wciąż istnieje i co więcej - tylko w tym roku przyznało się do przeprowadzenia już ponad tysiąca ataków na całym świecie.
Był to jedyny fragment 30-minutowego wystąpienia kandydata na wiceprezydenta USA w listopadowych wyborach poświęcony temu tematowi. Vance mówił głównie o swoim pochodzeniu z klasy robotniczej, które opisał w bestsellerze "Elegia dla bidoków", oraz o tym, jak jego zdaniem zostali "odrzuceni" przez "klasę rządzącą" - dopóki do władzy nie doszedł Donald Trump.
- Trump odwrócił dekady zdrad przez skorumpowanych politycznych insiderów. (...) Joe Biden przez pięć dekad w polityce robił wszystko, by uczynić Amerykę słabszą i uboższą - mówił Vance. - Skończymy słuchać się Wall Street, zaangażujemy się na rzecz człowieka pracującego - obiecywał.
Czytaj również: Czołowi politycy Partii Demokratycznej mieli namawiać Joe Bidena do ustąpienia z funkcji
Za zdradę amerykańskich robotników Vance uznał m.in. porozumienia o wolnym handlu z Meksykiem, handel z Chinami oraz wojnę w Iraku. - Dobre miejsca pracy powędrowały za granicę, podczas gdy nasze dzieci zostały wysłane na wojnę - mówił. - W jakiś sposób deweloper z Nowego Jorku miał rację we wszystkich tych sprawach, podczas gdy Biden się mylił - dodał, mówiąc o Donaldzie Trumpie.
Vance wspominał przykład swojej rodziny - bycie wychowywanym przez babcię, podczas gdy jego matka, podobnie jak wiele innych osób z sąsiedztwa zmagała się z uzależnieniem od narkotyków - jako dowód na to, jak "klasa rządząca" skrzywdziła "zapomnianych Amerykanów". Wielokrotnie podkreślał też zasługi i "poświęcenie" Trumpa dla dobra kraju, zarzucając mediom, że stworzyły fałszywy wizerunek byłego prezydenta.
Reakcje republikanów
Wystąpienie J.D. Vance'a zostało entuzjastycznie przyjęte przez tłum republikańskich delegatów i działaczy. - To było fantastyczne. To było dokładnie to, co chciałam usłyszeć. Żeby politycy znowu pracowali na rzecz zwykłych ludzi - powiedziała Brenda, delegatka z Minnesoty. David, konserwatywny działacz z Tennessee ocenił natomiast, że przemówienie było "zbyt polityczne" i chciałby, żeby większy nacisk Vance położył na sprawę osobistej odpowiedzialności, zamiast atakowania biznesu.
Choć tematem przewodnim środowej sesji republikańskiej konwencji była polityka zagraniczna i bezpieczeństwo (jej hasło brzmiało "Uczyńmy Amerykę znowu silną"), to większość wystąpień, podobnie jak Vance'a, skupiała się na podkreślaniu przymiotów Trumpa jako silnego przywódcy - za rządów którego "Putin nie ważył się najeżdżać Ukrainy i który nie wszczynał nowych wojen" - oraz jako czułego ojca i dziadka.
Obok Vance'a w środę na scenie na hali zespołu Milwaukee Bucks wystąpili, m.in. mająca indyjskie korzenie żona Vance'a, Usha, syn byłego prezydenta Donald jr. i jego 17-letnia córka, Kai, były ambasador USA w Niemczech Richard Grenell, a także członkowie rodzin żołnierzy, którzy zginęli w zamachu podczas ewakuacji wojsk USA z Afganistanu. Delegaci trzymali tabliczki z napisami "Trump zakończy wojnę na Ukrainie", "Masowe deportacje teraz!" czy "Pokój poprzez siłę".
Źródło: Reuters, PAP