Departament obrony USA zgodził się na przedłużenie stacjonowania Gwardii Narodowej na waszyngtońskim Kapitolu do 23 maja. W okolicach amerykańskiego Kongresu pozostanie ponad 2 tysiące żołnierzy - to o połowę mniej niż obecnie.
Żołnierze Gwardii Narodowej, strzegący parlamentu po szturmie z 6 stycznia na jego gmach zwolenników ówczesnego prezydenta USA Donalda Trumpa, mieli planowo opuścić okolice Kongresu w piątek. W ubiegłym tygodniu kapitolińska straż zawnioskowała jednak o przedłużenie tej misji o 60 dni. Argumentowano to informacjami, które wykazały potencjalne zagrożenie bezpieczeństwa. Obawy spowodowały, że 4 marca na jeden dzień wstrzymano nawet pracę Izby Reprezentantów.
W trakcie przedłużonej służby Gwardii Narodowej Pentagon "będzie współpracować ze strażą Kapitolu Stanów Zjednoczonych, aby stopniowo zmniejszać obowiązki Gwardii Narodowej, jeśli pozwolą na to warunki" - przekazał rzecznik ministerstwa obrony USA John Kirby.
Rekomendacja reformy systemu bezpieczeństwa
Gwardia Narodowa spotkała się z ostrą krytyką za odpowiedź na zamieszki z 6 stycznia, a w szczególności za opóźnioną reakcję. Wielu żołnierzy pozostawało przez kilka godzin w gotowości zanim otrzymało zezwolenie na interwencję. Dowódca Gwardii Narodowej z Waszyngtonu William Walker twierdzi, że podjęcie działań zajęło Pentagonowi trzy godziny.
Raport generała Russela Honore rekomenduje Kongresowi reformę systemu bezpieczeństwa. Wojskowy sugeruje powiększenie straży Kapitolu oraz utworzenie sił szybkiego reagowania, które można by szybko zmobilizować w sytuacjach kryzysowych. 13-stronicowy raport zaleca również instalację nowego systemu ogrodzeń na Kapitolu. Obecnie kongresowe budynki otoczone są prowizorycznymi płotami.
Źródło: PAP